Wręczanie kontrolerowi pieniędzy do ręki nie będzie łapówką, a oficjalnymi i sankcjonowanymi zasadami. Jeśli pasażer przyłapany na jeździe bez biletu zapłaci kontrolerowi od razu, kara będzie niższa aż o 40 proc. Tak warszawski ratusz chce premiować uczciwość wśród osób korzystających z komunikacji miejskiej. Nowe zasady mają wejść w życie od sierpnia.
Pomysł urzędników nie podoba się opozycji
W nowej formie opłat za jazdę bez biletu, opozycja widzi pole do nadużyć. - Jeżeli nieuczciwy pasażer ma zapłacić według nowych stawek 108 zł kary na miejscu, to będzie wolał dać 50 zł kontrolerowi do kieszeni – twierdzi w "ŻW" radny PiS Jarosław Krajewski. Jest to zachęta do wręczania łapówek - dodaje.
Nowy sposób na uczciwość gapowiczów
Jednak warszawski ZTM twierdzi, że skorumpowanie kontrolera jest niemożliwe. Chociażby dlatego, że w większości autobusów i tramwajów są kamery. Poza tym firma bez wahania żegna się z nieuczciwymi pracownikami. Według ZTM to promowanie uczciwych pasażerów. – Dzisiaj opłata dodatkowa za jazdę bez biletu zmniejsza się o 30 proc., jeśli już w pojeździe zapłacimy kontrolerowi albo w kasie ZTM w ciągu siedmiu dni od wezwania. W nowej taryfie premię za uregulowanie kary od razu, bezpośrednio u kontrolera, zwiększymy do 40 proc. - mówi , wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Wojciech Partyka.
2 tysiące osób płaci na miejscu za jazdę bez ważnego biletu
Miesięcznie kontrolerzy nakładają ok. 25 tys. wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu. Według ZTM, kontrolerowi na miejscu płaci dwa tysiące. Urzędnicy wpisują gapowiczów do Krajowego Rejestru Długów, co uniemożliwia im w przyszłości choćby zaciąganie kredytów.
as/ec
Źródło zdjęcia głównego: | Cyrkroncalli