Portal tvnwarszawa.pl dotarł do szkiców Allana Starskiego. Hollywoodzki scenograf zgodził się zaprojektować dziedziniec biurowca, który powstaje w remontowanym Hotelu Saskim.
Hotel Saski zmieni nie tylko funkcję, ale i nazwę - za zabytkową fasadą powstaje właśnie biurowiec Plac Bankowy 1. Prace nabrały już tempa: gotowy jest podziemny garaż w podwórku, a od strony dziedzińca powstaje nadbudowa, która skryje dodatkowe piętro. Projekt przygotował Henryk Łaguna z pracowni MAAS, a wszystko ma być gotowe jeszcze przed Euro 2012.
Allan Starski projektuje dziedziniec
Najciekawsze jednak dopiero przed nami. Jak informowaliśmy na początku kwietnia, na zlecenie właściciela budynku, znanego warszawskiego restauratora Artura Jarczyńskiego, nad projektem dziedzińca pracuje hollywoodzki scenograf Allan Starski.
- Poznaliśmy się, gdy razem z Romanem Polańskim kręcili na tym samym dziedzińcu sceny do "Pianisty" - wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jarczyński. - Kilka lat temu spotkaliśmy się z kolei w Czechach, na planie filmu "Oliver Twist". Byłem zachwycony klimatem Londynu. To nie była dekoracja, tylko atmosfera! Wtedy pomyślałem, że mógłby pomóc nam stworzyć klimatyczne miejsce - mówi inwestor i prezentuje pierwsze szkic znanego scenografa.
Każda z czterech elewacji dziedzińca ma na nich nieco inny charakter. Wszystkie stylizowane są na starą zabudowę, o lekko industrialnym charakterze.
- Wszystko jest uzgodnione
Jugosławianie w Warszawie
Dziedziniec ma być otwarty i dostępny dla warszawiaków. Działać tu będzie ogródek restauracji Der Elefant, jednego z pierwszych po 1989 roku pubów w Warszawie. Niestety wcześniej lokal trzeba będzie zamknąć.
Der Elefant otworzył swoje podwoje 21 lat temu. Bar zrobiono z rusztowań, a sufit z przeciętych na pół plastikowych rur na kable telekomunikacyjne. Wciąż pracuje tu pani Jola. - Była pierwszą osobą, którą zatrudniłem. Osobowym samochodem przywiozłem wtedy z Belgii używany grill i frytkownicę - mówi Jarczyński i wyciąga kalkulator. Po chwili dodaje: - Grill działa do dziś. Wychodzi na to, że zrobiliśmy na nim około miliona steków.
Początkowo do restauracji przychodzili głównie... Jugosłowianie. W dzień na piwo i coś do jedzenia wpadali robotnicy z budowy Błękitnego Wieżowca, który wtedy nie był jeszcze błękitny, tylko złoty. Wieczorami wpadał zarząd budowy. - Jeden z inżynierów powiedział mi wtedy, że ten lokal będzie kurą znoszącą złote jaja. I dlatego do dziś na barze stoi kura - tłumaczy Jarczyński.
Strach napędza interes
Po Jugosłowianach w menu zostały bałkańskie potrawy. A gdy budowa się skończyła, do pubu zaczęli przychodzić goście z zachodu. - Amerykanie mówili mi, że wiedza o naszej restauracji jest przekazywana każdemu, kto jedzie do Warszawy. Z hotelu Victoria, przez park - tak sobie tłumaczyli, bo innych miejsc w Warszawie właściwie nie było - mówi Jarczyński.
"Kura" nie od razu zaczęła znosić złote jaja. Jarczyński, nim stał się właścicielem hotelu Saskiego, tylko wynajmował pomieszczenia. - Nocą spałem tu na łóżku polowym i pilnowałem interesu. Umowę miałem na sześć miesięcy, więc cały czas bałem się, że będę musiał go zamknąć - wspomina.
I właśnie z tej obawy zaczął... otwierać kolejne restauracje: Szwejk, Podwale, Jeff's - każda w innym, dopracowanym w każdym szczególe stylu. Dziś ma ich jedenaście. Dwunastą - sąsiadującego z Elefantem Fiszera - właśnie zamknął i już raczej nie wróci do tej marki. Zamiast tego, w nowym budynku chce otworzyć nowego, większego Elefanta. Ze starym grillem na środku, w roli eksponatu.
Słoń żegna się z Warszawą
Nim to nastąpi, Jarczyński szykuje pożegnanie. Dziś o godzinie 16 - we czwartek, o czwartej - zaprasza warszawiaków ostatnią wizytę w Elefancie, który powróci latem 2012 roku.
- Nie wiadomo co z drogami i stadionami, ale restauracje na pewno będą gotowe - zapowiada Jarczyński. I dodaje, że jego zdaniem o sukcesie Euro w Polsce w dużej mierze zadecydują właśnie restauracje. - Jeśli właściciele będą chcieli zrobić jednorazowy interes i podniosą ceny, to owszem, zarobią. Ale ci ludzie już do nas nie wrócą. A jeśli ujmiemy ich atmosferą i dobrą kuchnią, to przyjadą jeszcze nie raz - uważa restaurator.
Karol Kobos
Źródło zdjęcia głównego: | Eurosport