Pani Anna w trakcie wybuchu była w domu. Jej mieszkanie znajduje się w klatce obok tej, w której doszło do eksplozji. - Usłyszałam straszny huk. Wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że na dole stoją ludzie. Zanim wyszłam na klatkę, zadzwoniłam po straż pożarną. Nie wiedziałam, co się stało. Biegnąc na dół zobaczyłam, że w mieszkaniu nr 29 są wybrzuszone drzwi i myślałam, że samo to mieszkanie wybuchło - relacjonowała kobieta.
Dodała, że wcześniej podejrzewała, iż eksplozja miała miejsce na sąsiedniej budowie. - Byłam pewna, że legł w gruzach budynek, który tam budują - zaznaczyła.
"Uciekłam jak najdalej"
- Straszny huk. Ja rozmawiałam przez telefon, do tej pory mnie boli ucho - mówiła.
Kobieta wróciła na chwilę do mieszkania. - Zamknęłam drzwi, wzięłam portfel i uciekłam jak najdalej, bo jeśli to był gaz, to nie wiadomo, co dalej - zauważyła.
Dodała, że nie może teraz wrócić do domu, żeby zabrać resztę rzeczy. - Jestem w samej pidżamie, tylko kurtkę zarzuciłam, i to nie swoją. Chciałabym coś zabrać - mówiła.
Pani Anna podkreśliła, że u niej w mieszkaniu nic się nie stało. - Pion obok uszkodzone są drzwi. U nas w pionie nie ma piecyków gazowych, podobno tam obok są - dodała.
CZYTAJ TEŻ WIĘCEJ O WYBUCHU W KAMIENICY
eos//rzw