Chociaż budynek opuszczonej uczelni już raz został zabezpieczony, wciąż można było dostać się do środka. Nadzór budowlany po raz kolejny interweniował w AlmaMer.
W grudniu informowaliśmy, że nadzór budowlany na wniosek burmistrza Woli zajął się zabezpieczeniem opuszczonych budynków przy Wolskiej 43.
Prace wykonane przez nadzór budowlany okazały się niewystarczające. Do wolskiego urzędu dzielnicy zaczęły wpływać sygnały, że do wnętrza opuszczonego budynku przedostali się bezdomni. - Zabezpieczenie okazało się niedokładne. Wystąpiliśmy do nadzoru budowlanego, by skutecznie zabezpieczył budynki dawnej uczelni - mówił Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli.
I dodał, że jest to szczególnie ważne ze względu na stan techniczny budynku, który stwarza niebezpieczeństwo zawalenia.
Trzy osoby w środku
Na Wolskiej był nasz reporter Mateusz Szmelter. - Na miejsce przyjechały też policja i straż miejska. Zanim pracownicy nadzoru budowlanego przystąpili do pracy, trzeba było przeszukać budynek i upewnić się, że nie ma nikogo w środku - opisywał.
- Na prośbę urzędu dzielnicy strażnicy miejscy, wraz z policją uczestniczyli w ponownym zabezpieczeniu budynku. W środku zastaliśmy trzy osoby, które zostały poproszone o jego opuszczenie - informowała Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.
Po krześle przez okno
W rozmowie z pracownikiem nadzoru budowlanego nasz reporter dowiedział się, że bezdomni prawdopodobnie wybili szybę w jednym z okien na parterze. Podstawili pod nie krzesło i z łatwością dostali się do środka byłej uczelni.
- Wejścia zamurowane w grudniu nadal pozostają w takim stanie, jednak widać, że budynek nie jest całościowo zabezpieczony. Prewencyjnie powinny zostać zablokowane wszystkie potencjalne wejścia, tak by nikt nie mógł zrobić kolejnej dziury - ocenia Szmelter.
Niezabezpieczone dokumenty
W 2016 uczelnia Alma Mer została zamknięta. Toczą się wobec niej liczne postępowania sądowe będące skutkiem zadłużenia sięgającego kilkunastu milionów złotych. Uczelnia miała też problem z uporządkowaniem dokumentów - indeksów czy prac dyplomowych. Ich zabezpieczenia i opróżnienia budynku długo domagały się między innymi władze dzielnicy.
Sprawą od lipca zajmują się i policja, i prokuratura. Dochodzenie zostało wszczęte w związku z zawiadomieniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W zawiadomieniu wskazano, że do resortu wpływają liczne sygnały od studentów uczelni o braku możliwości skontaktowania się z uczelnią oraz odzyskania dokumentów, w tym dyplomów ukończenia studiów.
Zarzuty dla rektora
Pod koniec stycznia były rektor uczelni usłyszał zarzuty. Janusz M. został oskarżony o to, że w okresie do stycznia do sierpnia 2017 roku w siedzibie wyższej szkoły, jako administrator danych osobowych, naruszył obowiązek "zabezpieczenia danych, w szczególności przed ich udostępnieniem osobom nieuprawnionym, zabraniem ich przez takie osoby, a także uszkodzeniem oraz zniszczeniem tj. o przestępstwo z art. 52 Ustawy o ochronie danych osobowych".
Przestępstwo to zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
kk/b