W drugi dzień świąt, jak co roku, więcej patroli policyjnych znajdzie się m.in. w okolicach parków, kościołów, ulic i na osiedlach. Jak zaznaczają policjanci, z roku na rok w śmigusa-dyngusa jest spokojniej, nadal jednak szczególnie młodzi ludzie i dzieci polewają się wodą.
- Nie mamy oczywiście nic przeciwko temu, by w bezpiecznym miejscu oblewać się wodą - pod warunkiem, że oblewamy się w gronie znajomych i że ci znajomi nie mają nic przeciwko temu. Rodzice powinni uczulać swoje dzieci, że w kultywowaniu tradycji trzeba zachować umiar i że polewanie wodą powinno odbywać się w sposób kulturalny i odpowiedzialny - powiedziała PAP Iwona Kuc z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.
Nawet 500 zł mandatu
Jak przypomina policja, w ubiegłych latach dochodziło do chuligańskich wybryków - polewania wodą przechodniów, ludzi wsiadających do tramwajów, zdarzały się przypadki oblewania wodą jadących ulicą aut czy rzucania w ludzi woreczków wypełnionych wodą.
- Trzeba pamiętać o konsekwencjach. Za chuligańskie wybryki grozi grzywna; zniszczenie mienia, naruszenie nietykalności cielesnej czy doprowadzenie do uszczerbku na zdrowiu może wiązać się z poważniejszymi konsekwencjami (nawet karą więzienia - PAP) - dodała Kuc.
Niebezpiecznie przy drogach
Policja zwraca uwagę na to, jak niebezpieczne jest polewanie się wodą w pobliżu ulic lub dróg.
- Bardzo często dzieci w ferworze zabawy wybiegają na jezdnię, narażając się tym samym na poważne niebezpieczeństwo. Zdarzają się też przypadki polewania z poboczy samochodów, oczywiście może to doprowadzić do wypadku - podkreśliła Kuc.
PAP/kś/b