Wycinka drzew na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych oburza aktywistów. "Pewnie dopiero teraz do kolejnych osób dotrze, co straciliśmy" – alarmuje stowarzyszenie Wiatrak. Urzędnicy zapewniają, że inwestor musi posadzić nowe drzewa.
Sprawa zabudowy gruntu przy ul. Stanisława Augusta, w obrębie Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych ciągnie się od 2016 roku. Wtedy teren trafił w prywatne ręce.
W ostatnich dniach urząd dzielnicy poinformował o wycince.
Drzewa i krzewy
"Wykonawca, działający na zlecenie inwestora – LEOSET Sp. z o.o Apartamenty Sp. K., poinformował Urząd Dzielnicy Praga-Południe, że w dniach 15-16 listopada zaplanowane są prace związane z wycinką krzewów i drzew w pasie drogowym przy ul. Stanisława Augusta, zgodnie z decyzją Marszałka Województwa Mazowieckiego" – podał Andrzej Opala, rzecznik dzielnicy.
Dodał, że decyzja nakłada na inwestora obowiązek nasadzeń zastępczych do 31 grudnia 2024 roku.
"Przesyłam tę informację, gdyż wycinka 74 sztuk drzew i krzewów (decyzja dotyczy 42 z nich, wycięcie pozostałych nie wymaga zezwolenia) może się spotkać z negatywnym oddźwiękiem społecznym" – zastrzegł Opala.
I rzeczywiście aktywiści nie kryją niezadowolenia.
"Smutne konsekwencje skandalicznej sprzedaży fragmentu Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych zaczynają być widoczne. Pewnie dopiero teraz do kolejnych osób dotrze, co straciliśmy, co tracimy i co jeszcze możemy stracić, bo to pewnie dopiero początek" – napisali na Twitterze społecznicy ze stowarzyszenia Wiatrak.
Smutne konsekwencje skandalicznej sprzedaży fragmentu Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych zaczynają być widoczne. Pewnie dopiero teraz do kolejnych osób dotrze co straciliśmy, co tracimy i co jeszcze możemy stracić, bo to pewnie dopiero początek. pic.twitter.com/apXwp3iMBe— Stowarzyszenie Wiatrak (@WiatrakWAWpl) 18 listopada 2018
Sprzedaż zabytkowego terenu
21 października 2016 r. Warszawa zawarła umowę sprzedaży gruntu przy ul. Stanisława Augusta, w obrębie Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych. Wartość transakcji wynosiła 38 mln zł. Dwa lata temu Jan Mencwel, prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, powiedział, że teren ten w ogóle nie powinien być wystawiony na sprzedaż. Jak dodał, około 85 procent wskazanej działki jest bowiem wpisane do rejestru zabytków, a grunt zbyto bez wymaganego ustawą pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Z kolei ratusz odpowiadał, że do rejestru wpisany jest cały obszar, a nie jedna działka. Urzędnicy podkreślali, że tylko 40 procent jest przeznaczone pod zabudowę.
ran/mś