Wyburzyć PKiN? "Równie dobrze możemy kolonizować Marsa"

Pałac Kultury zostanie zburzony?
Źródło: TVN24

Czy Prawo i Sprawiedliwość zburzy relikt komunizmu, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie? Wicepremier Gliński nie ma nic przeciwko, wtórują mu wicepremierzy Gowin i Morawiecki. Ten ostatni marzy o tym od 40 lat. Temat wraca jak bumerang. PiS chciałby się pozbyć Pałacu już za rok, na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Reporter programu Polska i Świat Przemysław Kamiński pyta, czy to się uda i co miałoby powstać w zamian.

Warszawę bez Pałacu Kultury i Nauki oczami wyobraźni widzą trzej premierzy. To marzenie na setną rocznicę odzyskania niepodległości, co oznaczałoby, że za rok symbolicznie miałby zniknąć inny symbol - władzy komunistycznej w Polsce.

"Moglibyśmy sobie wyobrażać nasz sukces w kolonizowaniu Marsa"

- Jak najbardziej jestem za tym, żeby ten relikt panowania komunizmu tutaj zniknął z centrum Warszawy - mówi Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju u finansów.

Ale to na razie tylko teoria. W praktyce pojawia się pytanie: kto to może zrobić? Pałac Kultury wpisany jest na listę zabytków, ale to nie jest nieodwracalne. Taką decyzję może podjąć minister kultury Piotr Gliński. Do wyburzenia budynek, potrzebna jest jeszcze zgoda właściciela, czyli miasta stołecznego, Ratusz nie wyobraża sobie Warszawy bez pałacu.

- Równie dobrze moglibyśmy sobie wyobrażać nasz sukces w kolonizowaniu Marsa, w inwestowaniu w program kosmiczny, który ma temu służyć. To znaczy, że możemy sobie wyobrażać różne rzeczy, ale nikt nie prowadzi takiej dyskusji na serio - komentuje Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.

Na serio jednak, to nie pierwszy taki pomysł, bo byli i poprzedni, którzy chcieli pozbyć się Pałacu z Warszawy, choćby były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. A z pomysłami partii rządzącej zgadza się rzadko.

- Uważam, że jeśli mamy wstać z kolan to właśnie przez likwidację - mówi Sikorski.

"To jakbyśmy chcieli wymazać kawał historii"

Pałac Kultury został otwarty 62 lat temu i od tej pory jest najwyższym budynkiem stolicy. Dawniej nosił imię Józefa Stalina, ale po zmianie ustroju zostało wymazane. Faktem jest, że budynek to komunistyczny relikt, teoretycznie - prezentem od Stalina. Ale pełni wiele funkcji.

- Ten aspekt polityczny dla wielu osób jest już absolutnie nieczytelny, wolą pójść do kina, teatru, a nie idą do budynku, który był symbolem radzieckiej dominacji w Polsce - mówi Ryszard Mączewski, varsawianista.

I tu pojawia się sedno całego sporu, czyli historia. Mało chlubna dla budynku, ale też dla całej Polski. Prezes Pałacu Kultury i Nauki Rafał Krzemień sprawę komentuje: taka była prawda i o tym nie można zapominać. - To jakbyśmy chcieli wymazać kawał historii, która była faktem. To jest symbol tamtych czasów - dodaje.

Prezes liczy, że pomysł upadnie, a Pałac Kultury nie stanie się historią.

Przemysław Kamiński, TVN24/kz/mś

Czytaj także: