Poranna konferencja prasowa odbyła się przy Wisłostradzie. To właśnie tą drogą przejdzie tegoroczna defilada wojskowa. W związku z wydarzeniem kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami na Wisłostradzie i w jej okolicach. Oprócz zamknięcia arterii dla ruchu, czasowo niedostępne będą aż trzy mosty. Nie będą z nich mogli korzystać ani kierowcy, ani piesi, ani rowerzyści. Dodatkowo wyłączonych z ruchu będzie kilkanaście ulic prowadzących do Wisłostrady.
Krytyka stanu armii
- Święto Wojska Polskiego to dla każdego Polaka ważne wydarzenie. A szczególnie w takim roku, w stulecie odzyskania niepodległości – stwierdził Wojciechowicz. I dodał, że należy zapytać jej organizatorów, dlaczego zdecydowali się na spowodowanie tak dużych utrudnień. Zastanawiał się też, czemu Ministerstwo Obrony Narodowej stawia na wielki rozmach środowego wydarzenia, skoro "polska armia od trzech lat boryka się z problemami".
- Boryka się z odejściami dowódców. Boryka się z zakupami sprzętu. Można powiedzieć, że w tym czasie stopień obronności polskiej armii został obniżony w stosunku do tego, co było trzy lata temu. Na tej wielkiej defiladzie, z której wynikałoby, że może jesteśmy piątą potęgą militarną świata, nie zobaczycie państwo caracali. Nie zobaczycie też śmigłowców, które miały być zakupione i niewidoczne dla radarów przeciwnika. One są tak dobre, że są niewidoczne dla ludzkiego oka. Nie zobaczycie też łodzi podwodnych, które są tak bardzo podwodne, że nawet płynąc Wisłą nie będzie ich widać - ironizował Wojciechowicz.
"Skala utrudnień jest ogromna"
Kandydat na prezydenta Warszawy stwierdził też, że cena jaką płacą mieszkańcy w związku z defiladą i trwającymi od kilku dni przygotowaniami jest zbyt duża.
- Utrudnienia, które zafundowano warszawiakom są bez precedensu. Oczywiście w historii Warszawy były sytuacje, kiedy Euro, czy wizyty głów państw powodowały utrudnienia. Natomiast to co dzieje się teraz, to coś, co fundujemy sobie sami. Te utrudnienia nie dotyczą tylko Wisłostrady. Bo one dotyczą całego obszaru. A jeśli jeszcze dodamy do tego, że zamknięta jest ulica Miodowa, a po drugiej stronie mostu Poniatowskiego prowadzone są prace i zwężone jest Wybrzeże Szczecińskie, to skala tych utrudnień jest naprawdę ogromna - ocenił.
CZYTAJ TAKŻE: DEFILADA NA WISŁOSTRADZIE. UTRUDNIENIA DZIEŃ PO DNIU
"Przepisy są, jakie są"
W czasie konferencji Wojciechowicz skrytykował też Platformę Obywatelską za jej obietnice wyborcze.
- Platforma często mówi o tym, że trzeba głosować na nią w Warszawie w wyborach samorządowych. Bo to ona powstrzyma PiS. Dziś na Wisłostradzie mamy przykład tego, jak samorząd warszawski, w którym dziś rządzi PO, może zatrzymać PiS - stwierdził. Dodał też, że podobnymi dowodami na nieskuteczność ratusza są pomnik smoleński na placu Piłsudskiego czy dekomunizacja patronów stołecznych ulic.
Zapytany przez dziennikarzy, czy krytykuje zatem działania ratusza w obliczu zmiany trasy tegorocznej defilady, zaprzeczył.
- Nie powiedziałem, że mam pretensje do ratusza. Przepisy są, jakie są. I ratusz tak naprawdę ma niewiele możliwości, by tego typu pomysły zatrzymać. Może jedynie negocjować. A wiadomo, że przy partyjnej walce w Polsce, takie negocjacje między przedstawicielami rządu Prawa i Sprawiedliwości, a samorządem, który jest z ramienia Platformy Obywatelskiej są mało prawdopodobne i mało skuteczne - wyjaśnił.
Platforma sceptyczna
Warto jednak zauważyć, że władze Warszawy zgadzały się w ostatnich latach na zamykanie Wisłostrady, choćby przy okazji dużych imprez biegowych czy Wianków nad Wisłą. Dlaczego pomysł przeniesienia na tę trasę defilady budzi sceptycyzm wśród polityków opozycji?
- To jest raczej chęć pokazania siły defilady niż myślenie o mieszkańcach. Gdybym była złym doradcą prezydenta, to bym powiedziała, że należy zamknąć Wisłostradę - oceniała w piątek w "Faktach po Faktach" Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.
Jej zastępczyni Renata Kaznowska stolicy stwierdziła, że "organizatorzy pozostali głusi na argumenty przedstawione przez Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego oraz Biuro Polityki Mobilności i Transportu".
- Funduje nam się igrzyska, które paraliżują Warszawę na kilka dni. To mi przypomina zupełnie inny ustrój i zupełnie inne czasy - stwierdził Rafał Trzaskowski, kandydat na prezydenta Warszawy z PO. Innego zdania jest kontrkandydat Trzaskowskiego - Patryk Jaki. - Będzie to znacznie mniejsza defilada niż w innych państwach w Europie. Najwyższy czas, by Warszawa pozbyła się kompleksów - stwierdził wiceminister sprawiedliwości.
kk/b