"Uwaga, grasuje zboczeniec", "facet goni kobietę po mieście" – m.in. tak internauci komentują spot mający promować Warszawę jako gospodarza EURO 2012. Zwracają uwagę na momenty gdy aktor w niedwuznaczny sposób zerka na swoje krocze i dorabiają mu przydomek "Erection Man". Komentarzy sugerujących erotyczny kontekst klipu jest o wiele więcej, ale nie dostrzega go ratusz.
"Taka natura"
- Taka natura internautów. Komentarze były złośliwe. Nie widzę żadnego podtekstu erotycznego - powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 Katarzyna Ratajczyk, dyrektor biura promocji miasta. Urzędników nie przekonują też głosy w sondzie na tvnwarszawa.pl – większość internautów oceniła, że spot jest fatalny. – 4 tysiące głosów (tyle było, gdy Ratajczyk występowała przed kamerą) to nie jest tak dużo biorąc pod uwagę całą Warszawę – uważa dyrektor.
Urzędniczka przekonuje, że film jest po prostu o stolicy i pokazuje bieg przez miasto, który przeradza się w parkourowy pokaz trików. A przede wszystkim obejrzeć mają go osoby spoza Warszawy. – Zobaczą spot w wersji 30 sekundowej – mówi Ratajczyk.
Film za 500 tysięcy
Bohaterowie filmu to "parkourowcy", symbolizujący Polskę i Ukrainę, którzy, ignorując grawitację, pokonują miasto na różnych poziomach - od wiślanych plaż, po dachy budynków. Tłem dla ich "wycieczki" są najnowsze inwestycje: Rondo 1, Stadion przy Łazienkowskiej, Centrum Nauki Kopernik, Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie. W klipie udało się zmieścić nawet wytyczoną niedawno ścieżkę nad Wisłą.
Produkcja filmu kosztowała ponad 0,5 miliona złotych, nieco mniej, bo około 400 tysięcy, wynosi koszt kampanii reklamowej. Sam scenariusz został zakupiony za 20 tysięcy złotych. Jego autor nie chciał komentować produkcji. - Odcinam się - napisał w mailu do redakcji tvnwarszawa.pl.
ran