Jest odpowiedź ratusza na zarzuty aktywistów w sprawie braku planów zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem wiceprezydenta, one i tak nie ochroniłyby drzew przed wycinką. - To kompletne niezrozumienie ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym - powiedział Michał Olszewski.
Po kontrowersyjnej wycince drzew na skwerze przed śródmiejskim urzędem dzielnicy na ratusz spadły gromy. Działacze Partii Razem, a zaraz po nich aktywiści z Miasto Jest Nasze punktowali władze miasta za brak planów zagospodarowania przestrzennego. Przekonywali, że dzięki nim można by "chronić wspólną przestrzeń" i utrudnić wycinki na prywatnych posesjach.
Plan nie zastąpi ustawy
Na zarzuty aktywistów wiceprezydent Michał Olszewski odpowiada krótko: nic z tego. - Plany miejscowe nie chronią przed wycinaniem drzew. To jest nieporozumienie albo niezrozumienie samej ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Plan przyjmuje się po to, aby chronić określoną funkcję na danym terenie. Jeśli jako miasto chcemy chronić daną działkę, żeby była działką oświatową, zieleni miejskiej, mieszkaniową lub usługową, to wpisujemy tam określoną funkcję - tłumaczył w rozmowie z reporterką TVN24. Zdaniem Olszewskiego, nie ma możliwości aby plan miejscowy zastąpił kontrolę płynącą wprost z ustawy. Kontrolę, którą zlikwidowano 1 stycznia 2017 roku. Wcześniej pozwolenie na wycinkę nie było wymagane w przypadku drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekraczał 35 cm (w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego) albo 25 cm (w przypadku pozostałych gatunków drzew).
W przeciwnym razie trzeba było uzyskać zgodę. - To było logiczne: plan miejscowy określał funkcję natomiast inny przepis z ustawy o ochronie przyrody chronił drzewa czy też zasoby naturalne - mówił wiceprezydent.
Wycinek oficjalnie będzie mniej
Teraz prywatni właściciele mają wolną rękę. Pod warunkiem, że wycinka nie ma związku z prowadzeniem działalności gospodarczej. Od początku roku drzewa w stolicy wycinane są na potęgę. Mimo to, w oficjalnym podsumowaniu liczba wycinek zapewne znacznie się zmniejszy. - To dlatego, że nie będą rejestrowane. Bo nie ma już takiego obowiązku - stwierdza Olszewski.
Dodaje też, że ratusz stara się odnotowywać wszystkie wycinki - również te przeprowadzane przez prywatnych właścicieli. Do tego samego namawia włodarzy okolicznych miejscowości.
W poniedziałek wieczorem PAP poinformowała, że prezes PiS Jarosław Kaczyński "skrytykował ustawę i obiecał zmiany".
Na wtorek warszawski ratusz zapowiedział specjalną konferencję na temat wycinania drzew w Warszawie.
Zobacz materiał "Faktów po południu" na temat wycinek w stolicy:
kw