W czwartek doszło do dwóch pożarów tego samego domu na Ursynowie. W pierwszym zginęły dwie starsze osoby. Policja wyjaśnia okoliczności. Powołała biegłego. W sobotę wyda on opinię.
- Dom jest zupełnie wypalony. Cały czas na miejscu są dwie jednostki straży pożarnej i polewają tlące się elementy - relacjonował w piątek rano Dawid Krysztofiński, reporter tvnwarszawa.pl.
Jak dodaje, trzeba będzie rozebrać dach. - Strażacy muszą jednak uważać, gdyż to jest bliźniak. Budynek nie może się więc zawalić - tłumaczy.
Co było przyczyną?
Pierwszy pożar wybuchł około 15.00. Zginęły w nim dwie osoby. - Jak relacjonują sąsiedzi, gdy doszło do pożaru, starsze małżeństwo było w ogrodzie. Ich wnuczek przyszedł do domu ze szkoły i powiedział dziadkom o pożarze. Starsze małżeństwo weszło do środka i już nie wyszło... - opowiada Krysztofiński.
Według świadków, pożar wybuchł od piecyka węglowego. Tę wersję nieoficjalnie potwierdza stołeczna policja.
Dlaczego jednak doszło do drugiego pożaru? Czy pierwszy pożar został źle dogaszony?
- My raczej wykluczamy taką możliwość. Pożar, który miał miejsce około 15.00, wybuchł na parterze i zajął pierwsze piętro. Gdy dostaliśmy sygnał o kolejnym, źródło ognia znajdowało się na drugim piętrze - odpowiada kapitan Artur Laudy ze straży pożarnej. Jak dodaje, przyczyny pożarów bada policja.
- W tym momencie trwa postępowanie przygotowawcze. W sobotę w tej sprawie wypowie się biegły - informuje Agnieszka Włodarska ze stołecznej policji. - Postępowanie wykaże przyczyny pożaru - dodaje.
Akcja strażaków była bardzo utrudniona przez nagromadzone w środku rzeczy. Potwierdza to również stołeczna policja.
Tak palił się budynek przy ul. Żołny.
Pożar przy ul. Żołny
su/roody
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Krysztofiński / tvnwarszawa.pl