Na listach przebojów królowały "Cztery Pokoje" Kazika, a w aptekach hitem była maść ze świstaka - uważana przez niektórych za skuteczną na grypę. Na 30. piętrze Pałacu Kultury i Nauki ruszył remont tarasu widokowego, a na Siekierkach budowa nowego mostu. Samorządowcy AWS i UW walczyli o władzę w gminie Centrum, a Polonia Warszawa o mistrzostwo Polski (z sukcesem). Śmiercią weterynarza zakończyła się chaotyczna obława na tygrysa bengalskiego, który uciekł z cyrku. To nie wydarzenia z mijającego roku, ale z 2000. Aby się przekonać, czym wówczas żyła Warszawa, zajrzeliśmy do archiwum "Faktów" TVN i wybraliśmy najciekawsze materiały.
W styczniu targały nami… obawy przed epidemią i problemy z dostępnością szczepionki. Brzmi znajomo, ale nie chodziło o koronawirusa, a grypę.
Reporter "Faktów" relacjonował: "Takie kolejki w warszawskim sanepidzie to coś normalnego. W tej chwili jest to jedyne miejsce w stolicy, gdzie można kupić szczepionkę przeciw grypie i od razu się zaszczepić. - Od trzech dni przeżywamy oblężenie naszego punktu szczepień. W tej chwili kolejną partię szczepionki sprowadziliśmy i otwieramy trzeci gabinet, w którym szczepimy osoby przeciwko grypie - mówiła Grażyna Dulny ze stołecznego sanepidu".
Osoby, które nie mogły się szczepić, często sięgały po domowe metody leczenia. Właściciele aptek i sklepów lekarskich przyznawali, że zainteresowanie ziołami, syropami i nalewkami jest o wiele większe niż zazwyczaj. Jeden z pracowników sklepu zielarskiego tłumaczył, że to efekt tego, że ludzie przestraszeni są informacją płynącą z Zachodu o epidemii grypy. Dobrze sprzedawały się witamina C oraz lipa, rumianek, kwiat bzu, kwiat babki lancetowatej. "Prawdziwym przebojem sezonu jest maść ze świstaka i wyciąg z pestek grejpfruta" - informował reporter.
"Cztery pokoje", śmierć "Księdza", remont w PKiN
W 2000 ukazała się solowa płyta Kazika Staszewskiego "Melassa". Promował ją singiel "Cztery pokoje", w którym artysta zastanawiał się, czy brak słońca ma wpływ na agresję Polaków, krytykował przerost biurokracji, marne tempo budowy autostrad i zbyt wysokie podatki. Ale dostało się także warszawskiemu samorządowi. "Los Angeles ma około 20 - a Warszawa ponad 700 radnych" - wyrzucał Kazik. Ten temat był stale obecny w publicystyce z tamtego okresu. Świadomość, że radnych jest zbyt wielu, docierała także do polityków. - Ludzie są coraz bardziej poirytowani nadmierną ilością polityków czy ludzi zajmujących się sprawowaniem władzy za pieniądze podatnika a często udających sprawowanie władzy za pieniądze podatnika - uzasadniał projekt AWS-UW, zakładający zmniejszenie liczby radnych, Donald Tusk, ówczesny wicemarszałek Senatu.
Działo się też w świecie przestępczym, gdzie dokonywała się zmiana warty. "Młodzi zastępowali starych, często w brutalny sposób. Podziurawiony kulami Stefan K. został znaleziony przed drzwiami izby przyjęć Szpitala Bielańskiego wieczorem. Jeden z ochroniarzy widział, jak pacjenta przewożono na salę operacyjną. Przez trzy godziny lekarze walczyli o życie 'Księdza'. Z relacji lekarzy i ochroniarzy wynikało, że chwilę po przewiezieniu gangstera na salę operacyjną w szpitalu w izbie przyjęć pojawili się mężczyźni, którzy chcieli go dobić, ale spłoszyli się. Stefan K. zmarł w wyniku obrażeń jamy brzusznej. Wcześniej zginęli jego koledzy: Orzech i Pershing".
Z początkiem roku w Pałacu Kultury i Nauki ruszył remont tarasu widokowego na 30. piętrze. - Zależy nam, żeby remont skończył się przed wysypem wycieczek, które mają miejsce na przełomie maja i czerwca - zapowiadał Andrzej Golimont z biura promocji PKiN. Według reportera "Faktów" TVN miał być to tylko wstęp do wielkich zmian na placu Defilad. Głosy, aby pałac wyburzyć, raczej ucichły na rzecz koncepcji neutralizacji budynku w panoramie stolicy. Miały to zrobić wieżowce wybudowane wokół okrągłego bulwaru według koncepcji Andrzeja Skopińskiego i Bartłomieja Biełyszewa. Projektu nigdy nie zrealizowano, przez dwie dekady po placu Defilad hulał wiatr. Ale trochę się zmieniło na plus: od strony Świętokrzyskiej powstały boiska do koszykówki, które zimą zamieniają się w lodowisko; latem przed wejściem głównym, między Kulturalną a barem Studio toczy się intensywne życie klubowo-towarzyskie; w ubiegłym roku ruszyła budowa długo wyczekiwanego Muzeum Sztuki Nowoczesnej od strony Marszałkowskiej.
Książki na wagę, rusza budowa mostu
"W promocji w jednej z sieci supermarketów kilogram książek kosztował mniej niż kilogram pomidorów. W innej można było kupić książkę Stefana Kisielewskiego za mniej niż złotówkę. Czy przystoi, żeby powieści znanych i cenionych pisarzy były umieszczane w wielkim sklepie między mydłem a powidłem?" - zastanawiał się w lutym reporter TVN. Niektórzy mówili wręcz o "profanacji literatury". Dziś książki, filmy na DVD czy płyty winylowe w markecie nikogo nie dziwią, tym bardziej nie bulwersują.
W marcu "Fakty" informowały o wmurowaniu aktu erekcyjnego pod budowę mostu Siekierkowskiego. Podczas uroczystości przemawiał premier Jerzy Buzek, choć państwo nie dołożyło się do budowy przeprawy. Prezydent stolicy Paweł Piskorski nie omieszkał o tym wspomnieć. - To jest największa inwestycja realizowana przez samorząd w Polsce, jej całkowity koszt - most i drogi dojazdowe - przekracza miliard i sto milionów złotych - wyliczał.
Tragiczny finał obławy na tygrysa
W tym samym miesiącu w Warszawie doszło do tragicznego zdarzenia, które odnotowały światowe serwisy informacyjne. Z klatek cyrku uciekły trzy tygrysy bengalskie. Dwa zostały szybko złapane przez pracowników, trzeci przez trzy godziny biegał po Tarchominie. Na nagraniach z tego dnia widać chaotyczne próby schwytania zwierzaka. Policjanci użyli ostrej amunicji, opiekunowie tygrysa twierdzili, że niepotrzebnie. Do drapieżnika próbowano też strzelać pociskami usypiającymi. Bez skutku.
- W krzakach nie był możliwy do ustrzelania tą strzykawką a w dalszym ciągu nam przemykał, robił uskoki, oddalał się, znikał nam z oczu - bronił kolegów Jarosław Kowal ze stołecznej policji. W pewnym momencie tygrys rzucił się na uczestniczącego w akcji weterynarza. Mężczyzna zginął, ale nie na skutek tego ataku, a od kuli policjanta, który strzelał do tygrysa. Na miejscu nie było pogotowia, bo policja nie poprosiła o taką asystę. Zwierzę zostało zastrzelone niedługo później.
Ryszard Karczewski był doświadczonym weterynarzem, ilekroć w Warszawie trzeba było odłowić dzikie zwierzę, tylekroć straż miejska wzywała z Otwocka właśnie jego. Późniejsze śledztwo wykazało, jak nieudolnie prowadzona była akcja, podczas której policjanci oddali 57 strzałów. Na ławie oskarżonych zasiadł ten, który zabił weterynarza - sąd skazał go na dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Komisarz kontra burmistrz
W 2000 roku trzeszczało w koalicji AWS-UW, która rządziła w kraju i Warszawie. Pod koniec lutego tak relacjonował konflikt nasz reporter: "Nie było siły, żeby przekonać niektórych radnych z AWS do głosowania na Pawła Piskorskiego, mimo że kilka dni temu Jerzy Buzek i Marian Krzaklewski osobiście to poparcie gwarantowali. Pawła Piskorskiego nie poparło dziewięciu radnych z AWS. To spowodowało, że do ponownego wyboru na prezydenta stolicy zabrakło mu jednego głosu. To spowodowało też, że runęła koalicja AWS-UW. - Wszystkie osoby, które wierzyły, że porozumienie z AWS-em może być trwałe, że to jest lojalny partner koalicyjny, mogą się dziś przekonać, że jest dokładnie odwrotnie - komentował Paweł Piskorski".
Ostatecznie uratował stanowisko dzięki nowej koalicji. UW zawarła w Radzie Warszawy porozumienie z SLD, który poparł Piskorskiego, w zamian za stanowiska dwóch wiceprezydentów.
Rządzenie miastem nie ułatwiała też skomplikowana struktura władzy w stolicy. Choć na czele miasta stał prezydent, to jego kompetencje były ograniczone a mandat słaby, bo wybierała go Rada Warszawy, a nie bezpośrednio mieszkańcy. Stolicę tworzyło 11 gmin, a jej sercem była gmina Centrum. Wbrew nazwie nie obejmowała tylko Śródmieścia, ale także: Pragę Północ, Pragę Południe, Żoliborz, Wolę, Ochotę i Mokotów. Centrum uchodziło za najbogatszą gminę w Polsce, dlatego stanowiska w niej traktowane były jako synekury i polityczny łup. Dzięki nowej koalicji stanowisko jej burmistrza objął Jan Wieteska, z SLD ale radni i wojewoda z AWS uznali ten wybór za nielegalny.
Sprawa trafiła do sądu, a w maju Jerzy Buzek powołał Andrzeja Hermana na komisarza gminy Centrum. - Ta decyzja jest nie tylko niezgodna z prawem i będzie zaskarżona do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale również wywołuje dramatyczne zawirowanie prawne - ocenił prezydent Piskorski. To zawirowanie było widoczne, kiedy komisarz Herman przyszedł do pracy i chciał zająć gabinet burmistrza.
Burmistrz udostępnił komisarzowi tylko tymczasowe biuro, z którego wyprosił go już dzień później, uznał bowiem, że nadużywa gościnności, wydając decyzje, do których nie ma uprawnień. - Funkcjonuję legalnie - odparł Herman i zapowiedział, że pokoju nie opuści.
- Mamy do czynienia z przypadkiem użycia władzy państwowej w interesie partii - grzmiał Leszek Balcerowicz, szef UW. A szef opozycyjnego SLD Leszek Miller zarzucał Jerzemu Buzkowi bolszewickie metody i straszył Trybunałem Stanu.
Herman plombował drzwi urzędnikom, ale ci plomby zrywali. Uciekł się także do nocnej wymiany ochrony w budynku, rano radnych nie wpuszczano do gabinetów. Doszło nawet do rękoczynów: jedna z dotychczasowych dyrektorek urzędu pobiła się z pełnomocniczką komisarza. Interweniowało pogotowie. Nie była to ostatnia odsłona "bitwy warszawskiej 2000", jak nazywano tę polityczną awanturę.
Gdy sąd orzekł, że Andrzej Herman został powołany zbyt szybko, ten podał się do dymisji. W lipcu premier Buzek wyznaczył na komisarza gminy Centrum Józefa Płoskonkę, wiceministra sprawę wewnętrznych. Będzie nim przez kolejnych kilka miesięcy.
Polonia zwycięża przy Łazienkowskiej
Swoją bitwę - o mistrzostwo Polski w piłce nożnej - wygrała natomiast Polonia Warszawa. Zdecydował mecz na boisku lokalnego rywala przy Łazienkowskiej 3. Gole Olisadebe, Wieszczyckiego i Bykowskiego dały zwycięstwo 3:0 nad Legią i upragniony tytuł. Tak relacjonowała to reporterka "Faktów": "Czarne Koszule biorą odwet za lata spędzone w trzeciej lidzie i szykany PRL-owskich władz. Bo Polonia przedwojenny klub z pięknymi tradycjami nigdy nie cieszył się sympatią oficjeli. Władze kochały wojskową Legię, Polonia walczyła z finansowymi problemami wspierana jedynie przez najwierniejszych kibiców. I nagle stał się cud. Polonia mistrzem. Pomogły pieniądze. Biedną Polonią zainteresował się bogaty biznesmen Janusz Romanowski". Ten sam, który wcześniej wprowadził do Ligi Mistrzów Legię.
"Po meczu doszło do starć kibiców Legii z policją. Ale rozwydrzeni kibice niczego już nie zmienią, na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, Polonia jest już mistrzem. Jeden cel prezesa Romanowskiego został już osiągnięty, teraz prezes chce by jego piłkarze zagrali w Lidzie Mistrzów". Ale podbój Ligi Mistrzów się nie udał. Choć poloniści poradzili sobie w eliminacjach z Dinamo Bukareszt, to Panathinaikos Ateny okazał się zbyt silny. Obecnie Czarne Koszule występują w trzeciej lidzie (czwarty poziom rozgrywkowy).
Gdzie tu pójść za potrzebą?
Wiosną wrócił temat braku publicznych toalet. Jeden z tych, który mimo upływu 20 lat, wciąż można uznać za aktualny. Choć kilka lat temu ruszył program budowy zestandaryzowanych miejskich ubikacji, to tempo realizacji pozostawia wiele do życzenia. Ciekawe jednak, że jako pozytywny przykład w reportażu "Faktów" pojawia się szalet w Ogrodzie Saskim. Niedługo później zaczął popadać w ruinę, a od kilku lat jest stałym bohaterem naszych publikacji - jako antywzór.
20 lat temu życie towarzyskie nie toczyło się nad Wisłą. "Królowa polskich rzek króluje na liście tych najbrudniejszych. A trucizn, jakie niesie woda, nie sposób wyliczyć: rtęć, ołów, kadm to tylko niektóre. Ale amatorom wiślanych kąpieli nie przeszkadza ani barwa rzeki, ani jej zapach. Dla wielu pływanie w tak brudnej rzece skończy się wizytą u dermatologa. Kontakt z zanieczyszczoną wodą to niemal gwarancja poważnych zmian skórnych. Dla kąpiącego nieprzyjemny może być tez przypadkowy łyk takiej wody - uciążliwe powikłania żołądkowo-jelitowe zapewnią bakterie coli, w rzekach jest ich mnóstwo" - ostrzegała reporterka TVN.
Jakość wody nie odstraszała tylko wędkarzy, którzy okupowali betonowe schodki. Nasza dziennikarka z przerażeniem odnotowała, że wędkarze nie dość, że łowią ryby, to potem jeszcze je jedzą. - Jadalne i smaczne - zachwalał jeden z nich.
Przez dwie dekady wiele się zmieniło. Nad Wisłą najpierw pojawili się ekolodzy, potem oddolnie powstały pierwsze lokale, wreszcie zainwestowano grube miliony w bulwary. Woda jest czystsza, pływają po niej statki, kajaki i żaglówki. Wędkarze wynieśli się w centrum, bo schodki okupuje dziś młodzież z własnym alkoholem i muzyką ze smartfona. Żeby powędkować w ciszy, trzeba ruszyć na prawy brzeg, najlepiej na wysokości Białołęki lub Wawra.
Druga część przeglądu najważniejszych wydarzeń sprzed dwóch dekad już w piątek na tvnwarszawa.pl.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN