Altana zawaliła się podczas prac porządkowych. Zginęła kobieta, operator koparki usłyszał zarzut

W wyniku zawalenia się drewniane altany zginęła 62-letnia kobieta
Do wypadku doszło na terenie dawnych ogródków działkowych przy ulicy Markerta
Źródło: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl
Tragiczny wypadek na terenie dawnych ogródków działkowych w Ursusie. Podczas prac porządkowych zawaliła się drewniana altana. Przebywająca w środku 62-letnia kobieta nie żyje. Prokuratura wszczęła śledztwo i postawiła zarzut operatorowi koparki.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek około 10.30 przy ulicy Markerta. - Funkcjonariusze zostali wezwani do zawalonej altanki. Pojawiła się informacja, że ktoś mógł być w środku - relacjonuje Jakub Pacyniak, oficer prasowy Komendy Rejonowej Policji Warszawa III. Jak dodaje, wezwano straż pożarną.

- Na miejsce przyjechały trzy zastępy straży. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz przeszukaniu pustostanu - opisuje z kolei Szymon Kisieliński ze straży pożarnej. - W wyniku przeszukania odnaleziono kobietę bez funkcji życiowych - dodaje. Lekarz, który przyjechał na miejsce stwierdził zgon 62-latki.

Jak ustaliło radio RMF FM, na miejscu były prowadzone prace z użyciem koparki. To właśnie podczas nich miało dojść do zawalenia się altany. Prace zlecił urząd dzielnicy. - W trakcie prowadzenia prac przy ulicy Zygmunta Markerta, związanych z usunięciem, wywozem i utylizacją pozostałości po dawnych ogródkach działkowych, zostały znalezione zwłoki - potwierdziła Agnieszka Wall, rzeczniczka prasowa dzielnicy Ursus. Ale nie sprecyzowała, czy zburzenie altany było z zakresie zleconych prac.

Według radia, kobieta była niepełnosprawna, w altanie mieszkała z partnerem.

Sprawą zajęła się prokuratura. - W Prokuraturze Rejonowej Warszawa Ochota w Warszawie wszczęte zostało śledztwo o czyn z artykułu 155 Kodeksu karnego - poinformowała Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodała, że na podstawie wymienionego artykułu operatorowi koparki przedstawiono zarzut. Chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci. Czyn ten jest zagrożony karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Wobec operatora nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych.

Czytaj także: