Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ustanowienia placu Piłsudskiego terenem zamkniętym. Jak podaje "Gazeta Stołeczna", według śledczych nie ma podstaw do uznania, że Mariusz Błaszczak, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji, przekroczył uprawnienia, wydając decyzję w tej sprawie. Ratusz nie zgadza się z tym rozstrzygnięciem.
Pod koniec października 2017 roku Mariusz Błaszczak, wówczas szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, podpisał decyzję w sprawie ustalenia placu Piłsudskiego terenem zamkniętym. MSWiA powoływało się wówczas w uzasadnieniu na kwestie związane z obronnością i bezpieczeństwem państwa. Wkrótce zarząd nad placem przejął wojewoda mazowiecki, a niedługo potem stanął tam pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Naszym zdaniem doszło do sytuacji, w której - na podstawie fałszywej przesłanki - zabrano samorządowi, warszawiakom, ten plac tylko po to, by zrealizować jeden polityczny cel, jakim jest postawienie pomnika (smoleńskiego - red.) - mówił wiceprezydent Michał Olszewski podczas konferencji prasowej, na której poinformował o złożeniu zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie. Ratusz twierdził, że szef MSWiA oraz wojewoda mazowiecki przekroczyli uprawnienia. Olszewski wskazał, że w tej sprawie "mogło dojść do przestępstwa poprzez celowe omijanie przepisów" w celu budowy pomnika.
Prokuratura umorzyła postępowanie
Prokuratura odmówiła początkowo wszczęcia śledztwa, bo na etapie postepowania sprawdzającego nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego. Ratusz złożył zażalenie, a sąd rejonowy uchylił decyzję prokuratury o odmowie zbadania tej sprawy i nakazał do niej powrócić.
- W sierpniu 2021 roku śledztwo w przedmiotowej sprawie zostało umorzone z uwagi na stwierdzenie braku znamion czynu zabronionego - poinformowała "Gazetę Stołeczną" Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Z decyzją prokuratury nie zgadza się stołeczny ratusz. Urzędnicy złożyli już zażalenie do sądu na postanowienie o umorzeniu śledztwa. Wiceprezydent Olszewski przekazał "Stołecznej", że zdaniem władz miasta doszło do przekroczenia uprawnień przez szefa MSWiA oraz wojewodę mazowieckiego. Wskazał też, że w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa prokuratura dowodzi, że nie mogło dojść do przekroczenia uprawnień, bo minister spraw wewnętrznych ma prawo wyznaczać tereny zamknięte. - Policjant ma prawo użyć broni i nikt tego nie kwestionuje. Ale to nie znaczy, że może strzelać do ludzi, którzy przechodzą przez ulicę na czerwonym świetle - powiedział Olszewski.
Jak przejęto plac Piłsudskiego?
Przypomnijmy, że w czerwcu 2017 roku wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera złożył wniosek o przekazanie mu zarządzania nad placem Piłsudskiego, w celu organizowania na nim uroczystości, w tym uroczystości państwowych. Cztery miesiące później - w październiku 2017 r. - ówczesny minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk wydał decyzję o przekazaniu placu do dyspozycji wojewody. Wtedy też szef MSWiA wydał decyzję o ustanowieniu placu terenem zamkniętym
Mazowiecki Urząd Wojewódzki poinformował 31 stycznia 2018 roku, że przejął zarządzanie nad terenem. Protokół jego przekazania został podpisany jednostronnie, bo na spotkaniu nie pojawił się żaden przedstawiciel prezydent Warszawy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: FAAB / Science Now