Przed stołecznym ratuszem odbyła się konferencja wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety i radnych Solidarnej Polski, którzy chcą sesji stacjonarnych Rady Warszawy. Wcześniej o to samo apelowali radni Prawa i Sprawiedliwości.
- Mamy w Warszawie do czynienia z kuriozalną sytuacją. Od ponad dwóch lat świat mierzy się z pandemią COVID-19. Nauczyliśmy się żyć z wirusem, ale ciężko nie zauważyć, że w wielu aspektach życie wróciło do normalności. Odbywają się koncerty, festiwale, konferencje, campusy, obradują instytucje. Jedną z kwintesencji demokracji jest to, że jest ona bezpośrednia - powiedział wiceminister sprawiedliwości.
- Chciałbym stanowczo zaapelować do Rafała Trzaskowskiego, władz Platformy Obywatelskiej, jeśli on nie będzie władny podjąć takiej decyzji, żeby przestał chować głowę w piasek, wyszedł na sesję Rady Warszawy w formie tradycyjnej, a nie zdalnej. Nie ma dzisiaj żadnych podstaw, aby unikać normalnej sesji Rady Warszawy. Mieszkańcy nie mogą spotkać się z radnymi, nie mogą zadać pytań i uzyskać odpowiedzi - dodał Kaleta.
Według niego Rafał Trzaskowski zasłania się tym, że decyzja o zwołaniu sesji w trybie stacjonarnym nie należy do niego, tylko do przewodniczące rady Ewy Malinowskiej-Grupińskiej. - Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Ewa Malinowska-Grupińska, w ostatnich tygodniach uczestniczyli w różnych festiwalach, spotykają się z powstańcami, nie mają problemu spotykać się w dużych grupach, dlatego też nie mają żadnych powodów, żeby nie zwoływać sesji Rady Warszawy w trybie stacjonarnym. Tak dużo mówią o demokracji, a jak widać, niestety się jej boją - podkreślił.
"Żadna z dzielnicowych komisji nie była transmitowana na żywo"
Kaleta przypominał też, że to nie tylko radni z opozycji chcą zwoływania sesji stacjonarnych. Wymienił tu radnego Marka Szolca (Nowa Lewica). Na konferencji obecni byli też dzielnicowi radni: Damian Kowalczyk i Paweł Szabłowski z Pragi-Południe oraz Cezary Wąsik z Targówka.
- Przykład idzie z góry. Takie same problemy są w dzielnicach. Żadna z dzielnicowych komisji nie była transmitowana na żywo, co oznacza, że mieszkańcy nie mieli możliwości śledzić jej obrad. Jeżeli Rafał Trzaskowski nie chce zaapelować do swoich kolegów o zwołanie Rady Warszawy w trybie stacjonarnym, to może pan Kierwiński (sekretarz generalny PO) zarekomenduje swoim podwładnym taką formę prowadzenia obrad sesji Rady Warszawy - powiedział radny Wąsik.
Nowy przewodniczący klubu radnych PiS Dariusz Figura przypomniał natomiast podczas konferencji we wtorek, że ostatnia stacjonarna sesja Rady Warszawy odbyła się 19 marca 2020 roku, czyli ponad 2,5 roku temu. Radny zaapelował, żeby najbliższa sesja odbyła się stacjonarnie, tak jak i kolejne. - Żeby radni wreszcie mogli spotykać się na sesjach i żeby mieszkańcy mogli w nich uczestniczyć - powiedział. Dodał, że wcześniej zdarzały się "kuriozalne sytuacje, że mieszkańcy czekali godzinami, żeby zabrać głos", a i tak potem nie mogli go zabrać.
Przewodnicząca: sesje zdalne są bezpieczniejsze, bardziej merytoryczne i ekologiczne
O przedstawienie swojego punktu widzenia poprosiliśmy Ewę Malinowską-Grupińską, przewodniczącą Rady Warszawy. Według obowiązujących przepisów, to ona jednoosobowo podejmuje decyzję o tym, w jakim trybie będą procedować radni.
– Stoję na stanowisku takim, że jeżeli rząd nie likwiduje stanu zagrożenia epidemicznego, to znaczy, że wie, co robi. Ja nie mam narzędzi pozwalających mi ocenić, czy stan zagrożenia, który mamy przedłużony do końca października, jest groźny – powiedziała.
Zwróciła uwagę na dwa aspekty, którymi kieruje się w podejmowaniu decyzji o zdalnym procedowaniu radnych. – Po pierwsze sama bardzo ciężko przechodziłam covid, dużo rozmawiałam z lekarzami, wiem, jakie są konsekwencję zakażenia, a później dolegliwości już po chorobie, o czym mówi się mniej – stwierdziła.
- Po drugie, jeden z naszych radnych, który lekceważył covid, zmarł. Rząd nie daje mi możliwości sprawdzenia, czy pracownicy biura i radni są na przykład szczepieni – dodała.
Zwróciła też uwagę, że w polskim parlamencie procedowana jest ustawa, w wyniku której decydować w podobnych sprawach będzie "organ", w tym wypadku radni (ustawa jest aktualnie w Senacie).
– Wtedy cała rada będzie podejmować decyzję – powiedziała.
Zaznaczyła, że wielokrotnie rozmawiała z radnymi na temat sesji zdalnych. – Zdania są bardzo różne, jeżeli chodzi o klub Koalicji Obywatelskiej, mówimy niemal jednym głosem, że sesje zdalne są zdecydowanie bardziej merytoryczne. Jednak paru radnym Prawa i Sprawiedliwości bardziej odpowiadałoby przemawianie z mównicy niż z komputera, ale też parę osób z tej formacji absolutnie mnie popiera – powiedziała.
Odpowiedziała również, że procedowanie zdalnie nie generuje dodatkowych kosztów, jest też bardziej ekologiczne. – W sprawie nigdy nie konsultowałam się z prezydentem Rafałem Trzaskowskim, to była wyłącznie moja decyzja – zaznaczyła.
Źródło: PAP / TVN24