- We wtorek rano dziesięć karetek nie wyjechało na miasto z powodu braku obsady. Braki w personelu zdarzały się w pogotowiu już wcześniej, ale COVID-19 spowodował, że jest to coraz bardziej odczuwalne. Składają się na to duża liczba wezwań oraz wydłużający się czas oczekiwania karetek, które stoją przed Szpitalnymi Oddziałami Ratunkowymi - relacjonuje Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl.
Jak dodaje, wtorkowa sytuacja dotyczy zespołów ratownictwa ze Śródmieścia, Ochoty, Woli, Bielan, Międzylesia, Sulejówka czy Wołomina.
"Mamy około 20 zakażeń pośród personelu"
O tym, że w dobie pandemii pogotowie codziennie mierzy się z problemem nieobsadzonych ambulansów mówi Karol Bielski, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans".
- Rzeczywiście we wtorek było kilka wyłączonych z pracy zespołów. W tej chwili też mamy kilka, które oczekują na zmianę personelu. Braki dotyczą różnych profesji. Brakuje zarówno kierowców, ratowników czy lekarzy. Mamy takie sytuacje, że na przykład dziś w trakcie dyżuru jeden z kierowców dowiedział się, że jego małżonka miała w pracy kontakt z osobą zakażoną - opisuje.
- Mamy około 20 zakażeń pośród personelu i ta sytuacja na bieżąco się zmienia. Niestety można to porównać do sytuacji pośród wszystkich zakażonych obecnie koronawirusem. Wszędzie nas to dotyka. Blisko 70 osób przebywa na kwarantannach. Przy łącznej liczbie około 1500 członków personelu, osiem procent kadry z jakichś powodów jest objętych reżimem sanitarnym bądź wyłączona z powodu zakażenia - mówi Karol Bielski.
Zaznacza też, że braki kadrowe są w miarę możliwości uzupełniane, ale wiąże się to z ogromnym poświęceniem ze strony lekarzy, ratowników i kierowców. Sprawia też, że ambulanse są przez pewien czas uziemione.
O 30 procent więcej wezwań niż wiosną
W 36 oddziałach Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Warszawie działają wyjazdowe zespoły ratownictwa medycznego. Oddziały nazywane są potocznie stacjami, bo pełnią dla ratowników rolę miejsca wyczekiwania na wezwania. Dyspozytornia przy Hożej zarządza w sumie ponad 70 załogami z Warszawy oraz okolicznych powiatów. Wśród oddziałów są takie, gdzie funkcjonuje tylko jeden zespół. Ale są także większe - jak na przykład: przy Poznańskiej w Śródmieściu (6 zespołów), Grenadierów na Pradze Południe (5 zespołów) czy Jastrzębowskiego na Ursynowie (4 zespoły). Oprócz załóg karetek, przy stacjach działają także osoby odpowiedzialne za transporty medyczne czy administrację.
W ciągu doby ratownicy ze stolicy i podwarszawskich powiatów realizują średnio ponad 700 wyjazdów. Ale już na początku października dyrektor Meditransu mówił na antenie TVN24, że liczba interwencji warszawskiego pogotowia ratunkowego wzrosła o 30 procent w porównaniu do wiosennej fali pandemii.
To, ile osób pracuje na danej stacji, zależy między innymi od tego, w jakim trybie zmianowym funkcjonują poszczególne zespoły, które zwykle składają się z trzech osób. Załogi rozmieszczone są tak, by w razie wezwania czas dojazdu na terenie miasta nie przekraczał ośmiu minut, a poza nim - kwadransa. Jeśli z systemu tymczasowo "wypadną" stacje poszczególnych dzielnic, do mieszkańców będą musiały dojeżdżać załogi z innych rejonów. Szanse na zrealizowanie wezwania w osiem minut drastycznie spadają.
Autorka/Autor: kk/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl