Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zamierza złożyć do sądu pozew o ochronę dóbr osobistych w związku z wypowiedziami Przemysława Dacy, prezesa Wód Polskich. - Nie będziemy już dłużej czekać, ponieważ prosiliśmy i nie możemy się doprosić o równe traktowanie, żeby nie włączać nas w politykę, żeby nie wykorzystywać naszej spółki do działań niezwiązanych z merytoryką - oznajmiła Renata Tomusiak, prezes MPWiK.
W ubiegłym tygodniu prezes Wód Polskich skierował do prezydenta Rafała Trzaskowskiego list otwarty, w którym krytycznie odnosił się do rurociągu budowanego pod dnem Wisły. Napisał między innymi, że inwestycja została wykonana za późno i powinna powstać już po pierwszej awarii kolektora przesyłowego Czajki. Ale jednocześnie zarzucił, że decyzja nadzoru budowlanego, na podstawie której ułożono nową rurę, nie ma zastosowania w przypadku rozwiązania trwałego, a wyłącznie w celu ratowania życia lub zdrowia. Napisał również o niebezpieczeństwie grożącym wałom przeciwpowodziowym i postawił pod znakiem zapytania wydajność przesyłu nowego rurociągu.
Z kolei we wtorek, zarzucał stołecznym wodociągowcom, że nowy, podziemny rurociąg jest niewydolny i ścieki kolejny raz popłynęły do Wisły.
"Prosiliśmy i nie możemy się doprosić o równe traktowanie"
Ostatnie wystąpienia prezesa Wód Polskich były tematem środowej konferencji zorganizowanej przez MPWiK. - Występuję tu, bo mamy wiele dezinformacji w ostatnich dniach i tygodniach. Autorem jest jedna instytucja reprezentowana przez prezesa Wód Polskich pana Przemysława Dacę. Postanowiliśmy stanowczo przeciwstawić się takim działaniom - zaznaczyła prezes stołecznej spółki Renata Tomusiak.
- Oświadczam, że układ przesyłowy, który budujemy i uruchomiliśmy 13 grudnia tego roku, działa bez przerwy, jest w tej chwili cały czas funkcjonującym i bez przerwy pracującym. Przesyła w pogodzie suchej wszystkie ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do Czajki. Wczoraj usłyszeliśmy, że jakoby jest awaria. Mieliśmy z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa pytania, pojawiła się również u nas policja. Wszystkim instytucjom i służbom, a przede wszystkim mieszkańcom dziś potwierdzamy, że jest nieprawdą, że doszło do jakiejkolwiek awarii na układzie przesyłowym - podkreśliła.
Prezes MPWiK przypomniała, że inwestycja na Farysa jest etapowana, a to oznacza, że prace wykonywane są odcinkowo. - W tej chwili ogłosiliśmy przetarg na wybór wykonawcy drugiego etapu, czyli będzie to drugi przewiert - poinformowała Tomusiak. Powinien on zostać wybrany w styczniu, natomiast zakończenie prac planowane jest na połowę czerwca. - Nie dalej niż w następne półtora roku będziemy mieli inwestycję całego układu alternatywnego mieli zakończoną, który będzie składał się z dwóch rurociągów. Nie z jednego, co tak bardzo stara się pan prezes Daca udowadniać, że my nieprzemyślanie pracowaliśmy, bo mamy jedną rurę. To teraz mamy jedną rurę, a za chwilę będziemy mieli dwie. Te dwie rury dadzą nam przepustowość na poziomie sześć do siedmiu metrów sześciennych na sekundę. Bardzo prosimy, aby to przyjąć i o tym pamiętać - apelowała.
Dodała też, że inwestycja przygotowywana jest "profesjonalnie, zgodnie z przepisami prawa i w oparciu o decyzję PINB-u". - Gdyby nie ona (decyzja - red.), musielibyśmy jeszcze długo pracować, około pięciu lat, żeby móc taką inwestycję skończyć - wyjaśniła.
- Ponieważ pan prezes uznał, że nie chce nas słuchać i że fazowanie go nie interesuje, o czym go i instytucję Wody Polskie informowaliśmy niejednokrotnie, postanowiliśmy działać. Prosiliśmy w ostatnich dniach w swoim apelu, żeby zaprzestał manipulowania i był wobec nas bezstronny, żeby zachowywał się tak, jak powinien się zachowywać bezstronny urzędnik państwowy. Nie przynosi to jednak rezultatów - oświadczyła Tomusiak.
- Suma tego, co powiedziałam powoduje, że w najbliższych godzinach składamy do sądu pozew o ochronę dóbr osobistych spółki i nie będziemy już dłużej czekać, ponieważ prosiliśmy i nie możemy się doprosić o równe traktowanie, żeby nie włączać nas w politykę, o to, żeby nie wykorzystywać naszej spółki do działań niezwiązanych z merytoryką. Po tych wszystkich działaniach i manipulacji, która się skaluje naszym zdaniem, jesteśmy zmuszeni do bardziej konkretnych działań w oparciu i przepisy - oznajmiła Tomusiak.
Podkreśliła też, że MPWiK oczekuje, że prezes Wód Polskich "powstrzyma się od swoich dalszych zapędów", które - jak powiedziała - są "opresyjne i nieobiektywne" wobec spółki.
Co z przelewami burzowymi?
Jeszcze przed konferencją MPWiK Wody Polskie poinformowały w komunikacie, że apelowały bezpośrednio po ubiegłorocznej awarii systemu przesyłowego do oczyszczalni ścieków "Czajka", jak również po awarii we wrześniu tego roku, o jednoczesne uruchomienie przynajmniej dwóch rur przesyłowych w planowanym przewiecie pod dnem Wisły. "Pozwoliłoby to na zapewnienie tłoczenia ścieków - w godzinach szczytu używania kanalizacji oraz w przypadku opadów, tak, by nieczystości nie trafiały do rzeki" - argumentują.
Wody Polskie zwracają uwagę, że zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej w sprawie substancji szczególnie szkodliwych dla środowiska wodnego (…) oraz decyzją Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy z 24 czerwca 2011 r. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie otrzymało zgodę na zrzut ścieków komunalnych stanowiących mieszaninę ścieków bytowych, przemysłowych oraz wód opadowych i roztopowych przez przelew burzowy przy ul. Farysa z zastrzeżeniem, że: średnia roczna liczba zrzutów nie będzie większa niż 10; układ przesyłowy ścieków komunalnych z lewobrzeżnej Warszawy do Oczyszczalni Ścieków "Czajka" będzie utrzymywany we właściwym stanie technicznym.
"W dokumentach, jakie MPWiK przedstawił Wodom Polskim, zapisane jest dopuszczenie maksymalnie 10 zrzutów w ciągu roku. Zrzut nieoczyszczonych ścieków komunalnych dokonywany jest w obszarze NATURA 2000, czyli szczególnie chronionym" - podkreśla się w dokumencie.
W roku 2020 dokonano 29 zrzutów ścieków komunalnych do Wisły, czyli 19 zrzutów niezgodnie z powyższym pozwoleniem (2,1 mln metrów sześciennych nieoczyszczonych ścieków komunalnych). Tym samym zrzut ścieków komunalnych do Wisły w dniu 23 grudnia przekroczył warunki pozwolenia.
Podczas konferencji prasowej Tomusiak tłumaczyła, że przelewy burzowe "będą się uruchamiały, jak będą długie deszcze, szczególnie jak będą nawałnice". - Przelewy burzowe działają w oparciu o pozwolenia. Oświadczam, że wszystkie pozwolenia są czynne. Wszystkie pozwolenia posiadamy. Oświadczamy również, że nieprawdą jest, że działamy bez nich. Natomiast prawdą jest i temu nie zaprzeczamy, że ten rok jest wyjątkowy pod względem przelewów i z uwagi na atmosferę, w której żyjemy, zmiany klimatyczne i awarię, tych przelewów jest więcej - przyznała Tomusiak. Zapewniła też, że MPWiK będzie regulował należności za przekroczenie limitu.
W przesłanym później do naszej redakcji komunikacie MPWiK oświadcza, że "podczas zrzutów burzowych ich ilość i jakość są na bieżąco monitorowane, a sprawozdania z prowadzonych badań przedstawiane są odpowiednim służbom, w tym PGW Wody Polskie oraz Inspekcji Ochrony Środowiska". Jak podano, zrzut burzowy 22 grudnia wyniósł na Farysa 91 tysięcy metrów sześciennych, czyli 0,3 proc. ogółu wody w rzece Wiśle na odcinku warszawskim.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: MPWiK