Kolejna seniorka straciła oszczędności, ponieważ odebrała telefon od fałszywego policjanta. 89-latka, chcąc "ratować siostrę", oddała oszustom 167 tysięcy złotych.
Jak przekazała Elwira Kozłowska, rzeczniczka policji na Bielanach, kilka dni temu do 89-letniej mieszkanki zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako policjant. Przekazał kobiecie, że jej siostra, prowadząc pojazd, potrąciła kobietę, która poroniła. Według słów mężczyzny, aby siostra opuściła areszt, pokrzywdzona musi wpłacić kaucję w wysokości 70 tys. zł. Zgodnie z instrukcjami mężczyzny, po pieniądze miała przyjść "mecenas".
Dzwonili kilka razy
Pokrzywdzona przekazała fałszywej "pani mecenas" pieniądze na klatce schodowej. Po kilkunastu minutach ponownie zadzwonił ten sam mężczyzna i zażądał od 89-latki kolejnych pieniędzy, gdyż potrącona kobieta zmarła. Pieniądze ponownie miały zostać odebrane przez rzekomą mecenas.
- Po przekazaniu pieniędzy, ponownie zadzwonił do pokrzywdzonej ten sam mężczyzna i poinformował, że potrącona kobieta zmarła i na kaucję potrzebne są kolejne pieniądze. Pokrzywdzona poinformowała rozmówcę, że posiada jeszcze 30 tysięcy złotych. Po około 15 minutach przyszła do pokrzywdzonej ta sama kobieta, której wcześniej przekazała pieniądze - powiedziała policjantka.
Po przekazaniu kolejnej gotówki do kobiety zadzwonił ten sam mężczyzna i poinformował, że na kaucję pokrzywdzona musi jeszcze wpłacić 67 tys. zł. 89-latka kolejne pieniądze przekazała tej samej fałszywej mecenas.
Kobieta łącznie przekazała oszustom 167 tys. zł.
Elwira Kozłowska przestrzega, aby być wyczulonym na tego typu sytuacje, a także zachęca, aby uwrażliwiać domowników na różne metody oszustów. Policjantka przypomina, że funkcjonariusze nigdy nie wykonują takich telefonów ani nie odbierają osobiście żadnych pieniędzy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24