Warszawa bez odcinkowego pomiaru prędkości

fot. IBDiM
fot. IBDiM
Źródło: | Getty Images
We Włoszech zmniejszyły liczbę ofiar na drogach o połowę. W Polsce właśnie się pojawiają. "Mistrzowie kierownicy" ze stolicy mogą jednak spać spokojnie - w Warszawie nie będzie bramek do odcinkowego pomiaru prędkości.

Odcinkowy pomiar prędkości ma być batem na kierowców, którzy notorycznie łamią przepisy. Jak to działa? Na drodze, co kilka kilometrów ustawione są bramki z kamerami, które "śledzą" wytypowany do kontroli samochód. Dzięki temu można zbadać średnią prędkość na trasie i udowodnić, że kierowca łamał ograniczenia.

Przetestowali, będą kupować

Urządzenia tego typu od lat działają w Europie i sprawdzają się znakomicie. - We Włoszech, w pierwszym roku funkcjonowania liczba ofiar śmiertelnych spadła o połowę. Także w innych państwach sprawdza się znakomicie - przekonuje Michał Karkowski z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, który prowadzi testy bramek.

Instytut od kilku lat namawiał do wdrożenia podobnego rozwiązania w Polsce. - Do tej pory nie było przepisu, który dopuszczał takie urządzenia. Teraz na szczęście się to zmieniło - cieszy się Karkowski.

System przeszedł już pomyślnie testy na drogach wokół Warszawy, a Inspekcja Transportu Drogowego szykuje się właśnie do zakupu kilkudziesięciu urządzeń. - Lada dzień zostanie rozpisany przetarg. Mamy nadzieję, że do końca roku zakupimy kilkadziesiąt urządzeń - zapowiada Alvin Gajadhur, rzecznik ITD.

Nie dla Warszawy

ITD nie zdradza, gdzie pojawią się bramki. - Na pewno będą to miejsca, gdzie jest niebezpiecznie - mówi Gajadhur. Prawie pewne jest jednak, że nie pojawią się one w stolicy. - Do tej pory nikt z Warszawy się do nas w taką prośbą nie zgłaszał - wyjaśnia.

Choć system stosowany jest przede wszystkim na trasach szybkiego ruchu, to stołeczna drogówka chciała ustawić bramki także w mieście. - Chcieliśmy, żeby zostały zainstalowane m.in. na Trasie Siekierkowskiej, Łazienkowskiej czy Toruńskiej. Niestety, nie było pieniędzy i musieliśmy z pomysłu zrezygnować - tłumaczy Wojciech Pasieczny z wydziału ruchu drogowego stołecznej policji.

Wolą własny standard

Bramek nie sfinansuje także miasto. - Nie jesteśmy zainteresowani - przyznaje Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. I wyjaśnia: - Miasto szuka bardziej kompleksowego systemu. Chcemy stworzyć standard miejski, który nie tylko będzie dokonywał pomiaru prędkości, ale zarejestruje także samochód wjeżdżający na czerwonym świetle oraz na buspasy.

Kiedy mógłby zacząć działać ów standard? - Nie podam żadnych dat, bo w tej chwili rodzi się dopiero koncepcja - odpowiada rzecznik.

Tymczasem według Michała Karkowskiego, bramki do pomiaru prędkości spełniłyby wszystkie oczekiwania miejskich urzędników. - Kamery zainstalowane na bramkach nie tylko rejestrują prędkość. Mogą nagrywać samochody wjeżdżający na buspasy, czy przejeżdżające na czerwonym świetle - zapewnia ekspert.

par/mz/roody

Czytaj także: