Bartłomiej M., były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej jest oskarżony o reklamę i sprzedaż wódki "Misiewiczówka" bez wymaganego zezwolenia. Do tej pory nie stawiał się na swoim procesie, teraz jednak chce złożyć wyjaśnienia w sprawie. Sąd zdecydował, że stanie się to na rozprawie w lipcu.
Proces byłego rzecznika resortu obrony i bliskiego współpracownika byłego szefa MON został odroczony do lipca. Bartłomiej M. dotychczas nie stawił się w Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy. Mimo to w poniedziałek sędzia Marcin Niedźwiecki zdecydował o kontynuowaniu rozprawy pod jego nieobecność ze względu na "ekonomikę postępowania". W poniedziałek przesłuchano b. prezesa zarządu spółki należącej do Bartłomieja M. - W czasie pełnienia przeze mnie funkcji spółka już ten alkohol sprzedawała i promowała swój wyrób w internecie przez portale. Spółka posiadała profil na Facebooku i Instagramie oraz stronę pod nazwą "Misiewiczówka" - zeznał mężczyzna.
Dodał, że pod tą nazwą spółka prowadziła też sklep internetowy. Według niego, Bartłomiej M., jedyny udziałowiec spółki, był zaangażowany we wszystkie ważniejsze czynności w firmie: promował wyrób w internecie, a nawet wydawał alkohol kurierom, którzy realizowali zamówienia ze sklepu internetowego.
Jednocześnie świadek zeznał, że spółka posiadała zezwolenia na handel alkoholem, detaliczne, wydane w Wołominie i hurtowe udzielone przez ministerstwo rozwoju. - Prawnik zapewniał, że są wystarczające do prowadzenia sprzedaży internetowej - mówił mężczyzna.
Bartłomiej M. chce jednak złożyć wyjaśnienia
Nieoczekiwanie, na koniec poniedziałkowej rozprawy mecenas Bartłomieja M. zadeklarował, że jego klient chce jednak złożyć wyjaśnienia. Zawnioskował o wyznaczenie dogodnego dla oskarżonego terminu rozprawy, do czego przychylił się prokurator i sąd. Bartłomiej M. ma złożyć wyjaśnienia 6 lipca. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy, obrońca Bartłomieja M. wnioskował o umorzenie postępowania lub zwrot sprawy prokuraturze w celu uzupełnienia. Według adwokata nie doszło w ogóle do sprzedaży przez oskarżonego alkoholu bez zezwolenia.
- Z żadnego z dowodów, które zdobyła prokuratura, nie wynika, że oskarżony dokonał sprzedaży – mówił wówczas mec. Marczak. Wskazał przy tym, że w akcie oskarżenia nie określono - jego zdaniem - precyzyjnie czynu, miejsca i czasu, w którym miało zostać popełnione przestępstwo. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do stołecznego sądu w maju ubiegłego roku. Były rzecznik ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza został w nim oskarżony o sprzedaż "Misiewiczówki" bez zezwolenia i reklamę tego alkoholu w internecie. "W okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej publicznie reklamował wódkę 'Misiewiczówka' poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego" - brzmiało oskarżenie.
Źródło: PAP