Zawody organizowane są od trzech lat przez Koło Naukowe Robomatic na PW i to jedne z największych tego typu zawodów w Polsce. - Turniej robotów mobilnych powstał po to, by promować robotykę amatorską, nowoczesne technologie i kreatywne myślenie wśród młodych ludzi - wyjaśnił w rozmowie z PAP jeden z organizatorów Robomaticonu, Krzysztof Hałasa.
Siedem konkurencji
Roboty można było zgłaszać w siedmiu konkurencjach. W zawodach Line Follower roboty miały samodzielnie podążać jak najszybciej za narysowaną na ziemi czarną linią.
W kategoriach: Nanosumo, Microsumo i Sumo roboty walczyły ze sobą, a wygrywał ten, który zepchnął konkurenta poza wyznaczoną linię.
W kolejnej konkurencji - Micromouse chodziło o to, by robot samodzielnie, bez pomocy z zewnątrz, znalazł w labiryncie drogę do mety. Nowością w konkursie była konkurencja Puck Collect. Roboty miały tu za zadanie spośród klocków o różnych kolorach wybrać te o wyznaczonej barwie.
Quadrocopter, heksapod, humanoid
W ostatniej kategorii nie było wyznaczonych szczegółowych zasad - zwyciężał robot, który zrobił na jury i widzach największe wrażenie. - Mogliśmy oglądać roboty humanoidalne, naśladujące człowieka, w powietrze wzbiła się maszyna zwana quadrocopterem, która poleciała aż pod sam dach. Był też heksapod, który naśladował ruchy pająka, potrafił przywitać się czy pomachać - wymieniał Krzysztof Hałasa. Jak przyznał, od kilku lat można zaobserwować pewnego rodzaju boom, jeśli chodzi o konstruowanie robotów. - Można się za to zabrać w każdym wieku. Wymaga to trochę czasu, ale nie ma tu rzeczy nie do przeskoczenia - uważa rozmówca PAP. - Dzieci zaczynają od budowania robotów z zestawów z LEGO, potem korzystają z trochę trudniejszych w programowaniu zestawów z tzw. Arduino i tak stopniowo można przejść już do bardzo złożonych konstrukcji, gdzie zaczynamy budować roboty od podstaw - wyjaśniał.
"Człowiek jednak jest niezastąpiony"
Organizator zaznaczył, że robotem jest zarówno maszyna do kawy, odkurzacz, który sam odkurza, zmywarka. Konstruktorzy z całego świata konstruują takie wynalazki. - Wśród nich jest bardzo dużo jest Polaków, którzy przygodę zawodową zaczynali od konkursów takich jak ten - podkreślił. Jak stwierdził Hałasa, na razie szybkość procesorów jest pomiędzy szybkością przewarzania informacji w mózgu karalucha a w mózgu myszy. Jednak już za 20 lat szybkość pracy procesorów dorównać może szybkości pracy ludzkiego mózgu. To jednak wcale nie oznacza, że komputery będą miały takie same umiejętności jak człowiek. Póki co człowiek jest niezastąpiony i myślę, że to się nigdy nie zmieni - stwierdził.
PAP/bf/b