Przedstawiciele Warszawy odpierali w środę w Krajowej Izbie Odwoławczej zarzuty dot. przetargu śmieciowego. Odnieśli się do zastrzeżeń obu odwołujących się firm: Byś i Remondis. Wyrok poznamy jednak najwcześniej w przyszłym tygodniu.
- Rozprawa została odroczona do przyszłego poniedziałku. Strony jeszcze zabierają głos w sprawie odwołania firmy Byś - mówi tvnwarszawa.pl Małgorzata Stręciwilk, rzeczniczka Krajowej Izby Odwoławczej.
Firmy Byś i Remondis zarzucały miastu w swoich odwołaniach, że wybrało w przetargu Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, mimo że ma stratę i nie ma wymaganego doświadczenia w zakresie zagospodarowania odpadów.
Przedstawiciele firm twierdzili również, że MPO zaoferowało rażąco niską cenę.
Samochody spełniają normy?
Pełnomocnik miasta zapewnił w środę, że władze Warszawy zachowały należytą staranność przy wyborze oferty Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania i że spełniło ono wymagania przetargu, w tym także wymogi specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ) dotyczące sytuacji finansowej. Odparł również argument Bysia, że miejskie przedsiębiorstwo nie osiągnęło wymaganego 10-proc. poziomu odzysku odpadów biodegradowalnych. Stwierdził, że takiego wymogu nie było w SIWZ.
Pełnomocnik powiedział, że MPO dysponuje wystarczającą liczbą samochodów do wykonania zadania, ponieważ kwestionowana przez Remondisa umowa, na podstawie której MPO będzie korzystać z potencjału innego podmiotu, nie jest wadliwa. Według pełnomocnika - również przedstawiciele drugiej odwołującej się firmy - Bysia nie udowodnili, by MPO świadomie wykazało w ofercie samochody, które nie spełniają norm emisji spalin, tak jak nie przedstawili dowodów na to, że składowanie odpadów na składowisku Łubna odbywało się nielegalnie.
"Nie było zmowy"
Łukasz Korba z Biura Zamówień Publicznych w warszawskim urzędzie miasta odpierał z kolei zarzuty, jakoby zaproponowana przez MPO cena była rażąco niska.
Powiedział, że kalkulacja kosztów jednoznacznie potwierdza, iż MPO wykazało zysk.
Przedstawiciele miasta odnieśli się również do zarzutów Bysia, jakoby dwaj wygrani w przetargu - MPO i firma Lekaro - byli w zmowie. Jednoznacznie stwierdzili, że jakakolwiek zmowa między uczestnikami przetargu nie miała miejsca. Ich zdaniem opinie prawne, na które powołuje się Byś, nie stwierdzały jednoznacznie, że do zmowy doszło, a jedynie dopuszczały taką hipotezę.
Kolejne odwołanie Bysia
Wcześniej pełnomocnik Remondisa twierdził – podobnie jak w poniedziałek przedstawiciele Bysia - że cena określona w ofercie przez MPO jest rażąco niska. Przedstawił szczegółowe kalkulacje, z których wynikało, że nawet przy założeniu najbardziej optymistycznego scenariusza MPO ponosiłoby stratę. Strata ta - jak podkreślał Grzegorz Ciechoński z Remondisa – musiałaby być w takiej sytuacji pokrywana przez miasto. Pełnomocnik Remondisa mówił również, że MPO nie dysponuje odpowiednią liczbą samochodów, by móc prawidłowo wykonać zamówienie, a te, które ma, nie spełniają normy emisji spalin.
KIO już dwukrotnie rozpatrywała odwołania Bysia - w czerwcu i sierpniu - ale wtedy dotyczyły one warunków zamówienia stawianych przez miasto. Tym razem natomiast Byś i Remondis odwoływały się od wyników samego przetargu.
Lwia część dla MPO
Z rozstrzygniętego na początku września przetargu wynika, że miejska spółka ma od lutego 2014 r. odbierać śmieci z pięciu obszarów miasta: Śródmieścia, Bielan i Żoliborza, Białołęki i Targówka, Ochoty, Ursusa i Włoch oraz z Woli i Bemowa. Lekaro będzie odpowiadać za odbiór i zagospodarowanie odpadów z Mokotowa, Pragi Południe, Pragi Północ oraz z Rembertowa, Wawra i Wesołej. Natomiast Sita Polska będzie odbierać odpady z Ursynowa i Wilanowa.
Do 31 stycznia 2014 r. będzie obowiązywał w Warszawie tzw. system pomostowy - w tym czasie mieszkańcy będą przekazywać opłatę śmieciową miastu, a nie firmom śmieciowym. Miasto będzie z niej opłacać faktury za odbiór śmieci.
WICEPREZYDENT JAROSŁAW DĄBROWSKI O PRZETARGU NA WYWÓZ ŚMIECI:
Jarosław Dąbrowski dobrze ocenia system wywozu śmieci w Warszawie
PAP/ran/mz
Źródło zdjęcia głównego: TVN24