Według premiera, piątkowe zdarzenia w Warszawie "były bolesne" i miały negatywny wymiar w sensie symbolicznym, "ale skutek tych zdarzeń nie był tak dramatyczny w sensie strat", choć wszyscy "jesteśmy pod przykrym wrażeniem tych zdarzeń, które zakłóciły rocznicę niepodległości".
- Chciałbym po podsumowaniu tego wszystkiego, co się zdarzyło, także w sensie statystycznym, trochę państwa uspokoić - powiedział Tusk.
I wyjaśnił, że ranni policjanci są w domach, nie było poważniejszych przypadków, poza jednym wstrząśnieniem mózgu. A straty oceniono wstępnie na 70 tys. zł. Przyznał jednocześnie, że brakuje świadków i poszkodowanych. - Jest ważne, żeby jak najszybciej przedstawili relacje z tego zdarzenia - zaznaczył.
"Zostaną zidentyfikowani i ukarani"
W opinii premiera, to co się stało w stolicy, to przejaw bandytyzmu, zdarzenia nie miały politycznego charakteru. - To akty bandytyzmu i przestępstwa o charakterze chuligańskim, nikt nie powinien angażować w to majestatu ojczyzny, ani ideologii - powiedział Tusk.
I jednocześnie zadeklarował: - Ci, którzy pod pretekstem sporu ideologicznego i obchodzenia święta, naruszyli prawo, zostaną skutecznie zidentyfikowani, będą surowo ukarani. Dotyczy to osób z Polski, jak i zagranicy, którzy przyjechali zakłócić święto 11 listopada. (..) W Warszawie zawodowi zadymiarze doprowadzili do gorszących wydarzeń.
Zdaniem premiera, trzeba skutecznie ścigać takich chuliganów i głęboko bez histerii zastanowić się nad przepisami regulującymi manifestacje. Zwrócił uwagę, że trzeba przemyśleć, czy potrzebne jest doprecyzowanie przepisów, aby samorządy mogły działać prewencyjnie i odmówić manifestacji, tak by potem nie przegrać w sądzie. - Warszawa jest szczególnie nękana - zaznaczył.
W opinii premiera, policja i Warszawa stanęli na wysokości zadania. - Chciałbym wyrazić najwyższe uznanie funkcjonariuszom policji. Policja wykazała się bardzo dużą kompetencją - ocenił premier.
Spotkanie ws. zamieszek
W sobotę w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie szefa rządu Donalda Tuska w sprawie piątkowych manifestacji w Warszawie; wzięli w nim udział m.in. ministrowie: sprawiedliwości - Krzysztof Kwiatkowski oraz spraw wewnętrznych i administracji - Jerzy Miller, wiceszef MSWiA Adam Rapacki, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk oraz komendant stołeczny policji gen. Adam Mularz.
Podczas obchodów Święta Niepodległości chuligani, niektórzy z zasłoniętymi twarzami, zdemolowali m.in. Plac Konstytucji. Obrzucali policjantów kostką brukową. Wyrywali betonowe płyty chodnikowe, uszkodzili kilkanaście pojazdów policyjnych, a także inne auta.
W wyniku starć z policją 40 funkcjonariuszy zostało lekko rannych. Do szpitali przewieziono 29 osób, które odniosły obrażenia. Zatrzymano 210 osób, w tym prawie połowa to obywatele Niemiec.
tvn24.pl//mac/tr