Tusk: "Jestem przekonany, że rządzić będzie Gronkiewicz-Waltz"

Profil premiera
Profil premiera
Źródło: twitter.com

Niemal cały dzień premier nie komentował doniesień medialnych o propozycji powołania Hanny Gronkiewicz-Waltz na komisarza Warszawy w przypadku ewentualnej przegranej w referendum. Przemówił dopiero wieczorem, na Twitterze.

- Jestem przekonany, że stolicą rządzić będzie wybrana przez warszawiaków Pani Prezydent, a nie komisarz. Nie szukam więc kandydatów – napisał w czwartek po godz. 20 Donald Tusk.

"Bardzo możliwy scenariusz"

Według informacji mediów, jeszcze w środę wieczorem na zarządzie krajowym Platformy Obywatelskiej Tusk przedstawił pomysł, że w razie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta stolicy, on – jako premier – może wskazać ją na komisarza. Miał to być jeden z rozważanych wariantów.

Informację o takim przebiegu obrad potwierdził Andrzej Halicki, szef mazowieckiej PO. Pytany w czwartek przez dziennikarzy, czy na posiedzeniu zarządu była mowa, by ewentualnym komisarzem w Warszawie została Gronkiewicz-Waltz, odpowiedział: "rozmawialiśmy o tym". - Bardzo możliwy scenariusz. Natomiast zarząd nie podejmuje takich decyzji. W tym sensie jest to taka wymiana zdań co by było gdyby - zaznaczył Halicki.

Dopytywany, czy była taka wola premiera, Halicki odpowiedział, że "taka wola premiera, który w sytuacji gdyby miał być paraliż (Warszawy) mówi o tym, iż drogą do tego, aby uniknąć zastopowania funkcjonowania miasta", jest "przedłużenie pracy pani prezydent już jako komisarza, w warunkach skutecznego, na wniosek obywateli, zakończenia kadencji".

CZYTAJ WIĘCEJ.

Gronkiewicz-Waltz może zostać komisarzem

Opozycja jednym głosem

Taki pomysł szybko skrytykował Piotr Guział, lider inicjatywy referendalnej. Czytaj więcej.

Opozycja w Radzie Warszawy też nie szczędziła krytyki.

– Hanna Gronkiewicz-Waltz na stanowisku komisarza będzie wielką arogancją. Mam nadzieję, że Donald Tusk nie będzie chował się za sztuczkami prawnymi – powiedział tvnwarszawa.pl radny Jarosław Krajewski z PiS

- Jest to niewątpliwie arogancja władzy. Nie może być tak, że premier będzie lekceważył głos ludu – grzmiał radny Sebastian Wierzbicki z SLD.

- Niestety, tonący brzydko się chwyta – skomentował Marcin Rzońca z Ruchu Palikota.

Referendum 13 października

Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy odbędzie się 13 października.

Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy brali udział w ostatnich wyborach na prezydenta stolicy. W 2010 r. zwyciężyła kandydatka PO, a głosowało wtedy 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 tys. 430 osób.Według wyliczeń ratusza koszt samego referendum to 3 mln złotych, natomiast ewentualne przedterminowe wybory prezydenta to wydatek kolejnych 4 mln złotych.

Reakcje polityczne

Reportaż Arlety Zalewskiej

b/mz/PAP

Czytaj także: