- Nie mam zamiaru spowalniać kampanii, bo wiem o co walczę - stwierdził Patryk Jaki, pytany o prowadzenie agitacji wyborczej mimo, że kampania formalnie się nie rozpoczęła.
Głównym celem wtorkowego spotkania z dziennikarzami był jednak sport. - Chcę postawić swoim kontrkandydatom publiczne pytanie. Czy jeżeli wygrają wybory, mają zamiar stosować inne standardy w dostępie do obiektów sportowych dla warszawiaków, którzy nie urodzili się w Warszawie? - pytał Jaki.
Nawiązał tym samym do wypowiedzi jego konkurenta Rafała Trzaskowskiego sprzed kilku dni, kiedy polityk Platformy wypominał mu, że słabo zna stolicę.
- I to jest pytanie, na które moi kontrkandydaci muszą odpowiedzieć. Czy mają zamiar inne stawki finansowe i inne cenniki stosować do osób nieurodzonych w Warszawie - dodał kandydat PiS.
Podkreślił, że dla niego istotne jest, "by Warszawa była jedna". - By nie było żadnego podziału. Uważam, że w Warszawie jest miejsce dla wszystkich, bez względu na to, gdzie kto się urodził - stwierdził.
Jaki o spotach: to niekampanijne filmy
Kandydat Zjednoczonej Prawicy był też pytany o słowa szefa Państwowej Komisji Wyborczej, który krytycznie odniósł się do prowadzenia kampanii wyborczej, choć ta formalnie się nie zaczęła (do tego potrzebne jest zarządzenie Prezesa Rady Ministrów). Jaki stwierdził, że nie będzie spowalniał politycznego tempa. - Rafał Trzaskowski nie ukrywa, że prowadzi kampanię, wiec my nie mamy na co czekać - powiedział.
Jaki podkreślił, że stara się z dziennikarzami i mieszkańcami spotykać systematycznie i rozmawiać o różnych problemach stolicy, związanych głównie z reprywatyzacją. Zapewnił, że taka jest rola każdego polityka - aby spotykać się z wyborcami przez całe cztery lata, a nie tylko przy okazji wyborów. - I w związku z tym, że zbliża się kampania, miałbym przestać się z państwem spotykać? To też byłoby niepoważne - uznał.
- Nie mam zamiaru spowalniać kampanii, bo wiem o co walczę. Walczę o to, by wyrwać Warszawę z rąk mafii reprywatyzacyjnej - podkreślił kandydat Zjednoczonej Prawicy.
Dopytywany o udostępniane w mediach społecznościowych spoty wyborcze, Jaki powiedział, że „są to filmy, zrobione w sposób niekampanijny”. - Nie możemy popadać w paranoje - uznał.
Według Jakiego, najważniejszym elementem w przypadku kampanii jest rozliczanie środków pieniężnych przekazywanych na materiały wyborcze. - I to musicie sprawdzać, czy ktoś nie wydaje gazetek i innych materiałów za publiczne pieniądze - zaapelował do dziennikarzy.
kw/pm