Tony dokumentów w pustostanie. "Sprawdzimy, po co były niszczone"

"Były tam prowadzone badania naukowe"
Źródło: TVN24
W pustostanie na terenie dawnego PGR-u w Ożarowie Mazowieckim znaleziono akta sądu w Wołominie i karty do głosowania. - Znalezisko zostało już zabezpieczone - informuje Komenda Stołeczna Policji.

Stertę nadpalonych akt sądowych znaleźli policjanci w budynku po dawnym PGR w okolicach Ożarowa Mazowieckiego.

Akta z procesów

Według naszych informacji są to akta spraw toczących się przez Sądem Rejonowym w Wołominie. Nie zostały w całości spalone i treść wielu z kart nadal można odczytać. Wynika z nich, że to karty z procesów toczących się w 2004 i 2005 roku właśnie przed tym sądem.

Dodatkowo wśród znalezionych materiałów były również karty do głosowań do Sejmu i Senatu. - Wygląda to tak, jakby ktoś próbował nieumiejętnie spalić te materiały - usłyszeliśmy od jednego z policjantów.

Jak dowiedzieliśmy się w Komendzie Stołecznej Policji, policjanci odkryli nadpalone akta w poniedziałek przed godziną 14.

- Informację w tej sprawie dyżurny komisariatu w Ożarowie Mazowieckim otrzymał od pracownika urzędu miasta około godziny 13.30 - relacjonuje Antoni Rzeczkowski z wydziału prasowego KSP. - Na miejsce, czyli do wskazanego przez pracownika pustostanu, pojechali policjanci, którzy ujawnili dokumenty - dodaje Rzeczkowski.

Wywiezione dwoma busami

Całość została już zabezpieczona. Policja na razie nie chce oceniać, ile dokładnie dokumentów zostało znalezionych, wiadomo, że jest to kilka ton. Do ich wywiezienia potrzebne były dwa busy.

- Postępowanie w tej sprawie będzie prowadzone przez Komendę Powiatową Policji Warszawa-Zachód w kierunku artykułu 276 Kodeksu karnego - dodaje Rzeczkowski. Wspomniany artykuł mówi o niszczeniu dokumentów, za co grozi do dwóch lat więzienia.

Policyjne śledztwo

- W ramach postępowania będziemy wyjaśniać, kto przywiózł tam te dokumenty, jakim samochodem. Sprawdzimy, po co były niszczone, a także w jaki sposób zostały one przekazane z archiwum sądu rejonowego i komu - precyzował we wtorek Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Dodał też, że konieczne będzie zweryfikowanie, czy odnalezione dokumenty posiadały jeszcze wartość dowodową. - Będziemy opierać się na przesłuchaniach świadków. Kluczowe będzie też to, jakie uzyskamy informacje z sądu rejonowego, który dysponował tymi aktami - zaznaczył Ciarka.

Policjanci muszą też określić, czy nie doszło do ujawnienia danych osobowych i danych wrażliwych osób, których dotyczyły dokumenty.

"Karty do głosowania podlegały brakowaniu"

Do doniesień o odnalezieniu kart do głosowania do Sejmu i Senatu odniosły się Państwowa Komisja Wyborcza i Krajowe Biuro Wyborcze. W wydanym we wtorek wczesnym popołudniem komunikacie KBW oświadczyło, że do obecnej chwili obie instytucje nie otrzymały "oficjalnej informacji o znalezieniu w podwarszawskim Gołaszewie nadpalonych kart do głosowania".

"Z uwagi na to, że Krajowe Biuro Wyborcze nie otrzymało żadnej oficjalnej dotyczącej znalezienia w podwarszawskim Gołaszewie nadpalonych kart do głosowania, nie sposób odnieść się do sprawy" - dodało Biuro.

W komunikacie zaznaczono jednocześnie, że karty do głosowania "w myśl dotychczasowych przepisów nie wchodziły w skład państwowego zasobu archiwalnego", a więc, innymi słowy, "nie podlegały archiwizacji".

Jak wyjaśniono, w odniesieniu do wyborów już przeprowadzonych obowiązywała - na mocy rozporządzenia ministra kultury w sprawie przekazywania, przechowywania i udostępniania dokumentów z wyborów - zasada, że "karty do głosowania podlegały brakowaniu" na wniosek dyrektora miejscowej delegatury KBW, za zgodą wyrażoną przez dyrektora lokalnego archiwum państwowego.

Brakowanie - według informacji przekazanych przez KBW - następować miało "po upływie 30 dni od rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy w sprawie ważności wyborów parlamentarnych i prezydenckich, podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały w sprawach nieważności wyborów lub nieważności wyboru posła do Parlamentu Europejskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego czy wydania przez sąd prawomocnych orzeczeń w sprawie ważności wyborów samorządowych, a w przypadku wyborów, co do których nie zgłoszono protestów - od upływu terminu zgłaszania protestów".

"W praktyce oznaczało to brakowanie kart do głosowania przez firmy zajmujące się niszczeniem dokumentów na podstawie stosownych umów zawartych przez poszczególne delegatury Krajowego Biura Wyborczego" - dodało KBW

Robert Zieliński, tvn24.pl, pm/kk/PAP/b

Czytaj także: