Mieszkanie na 10. piętrze bloku przy Redutowej wypełniła tona słomy. To instalacja artystyczna Anny Jochymek.
- Zrobiłam to wczoraj wieczorem – mówi w sobotę artystka. - Dziś moją ingerencję w przestrzeń własnego mieszkania udostępniłam widzom – dodaje.
Jak tłumaczy Jochymek, do stworzenia instalacji potrzebna była tona słomy z pszenicy. – Została ona przywieziona ze wsi Warszawice – mówi. Przyznaje, że długo zastanawiała się, czy nie jest to zbyt duże szaleństwo.
Przepływ powietrza i energii
Instalacja ma zwrócić uwagę na problemy z określeniem własnej tożsamości.
- Borykam się z tym od dłuższego czasu. Przestrzeń tego mieszkania określa mnie teoretycznie jako warszawiankę, ale doszłam do tego, że nie do końca się z tym zgadzam. Mieszkam w gigantycznym budynku gdzie nie znam nikogo – opowiada artystka. - Chciałam zderzyć to z organiczna słomą, która mimo, że wypycha i uszczelnia mieszkanie, to cały czas dochodzi do przepływu powietrza. Ten przepływ powietrza, energii, był dla mnie bardzo ważny – wyjaśnia Jochymek.
Sąsiedzi początkowo sceptyczni
Sąsiedzi początkowo nie byli zachwyceni pomysłem. - Słomę wnieśliśmy z przyjaciółmi ku wielkiemu niezadowoleniu sąsiadów. Mieli rację, bo zabrudziłam korytarze, przestrzeń wspólną – przyznaje artystka. - Gdy zniknął brud z klatki, sąsiedzi zamilkli – dodaje.
W sobotę nie było już tak negatywnych reakcji. - Gdy pokazywałam instalację przechodniom, reakcje były pełne zdziwienia, zaskoczenia, ciekawości i pozytywnych emocji – cieszy się artystka.
wp/b
Słoma wypełniła mieszkanie