Spotkania "Kolejorza" z Legią wywołują emocje od co najmniej trzydziestu lat. W 1980 roku obie ekipy zmierzyły się w finale Pucharu Polski w Częstochowie. Doszło do starć pomiędzy kibicami. Władze PRL poinformowały o jednej ofierze śmiertelnej, nieoficjalna wersja mówi o kilkunastu.
Potem było spokojniej - kibice rywalizowali na trybunach. Do historii przeszło np. wywieszenie przez fanów Kolejorza ogromnej flagi przedstawiającej panoramę zburzonej Warszawy.
Rysa z Bydgoszczy
Sytuacja pogorszyła się 3 maja tego roku. W finale Pucharu Polski piłkarze Skorży pokonali podopiecznych Jose Marii Bakero po rzutach karnych.
Pierwsi ciśnienia nie wytrzymali fani z Warszawy, którzy wbiegli na murawę. Rywale nie pozostali dłużni i też przedarli się ze swoich sektorów. Obie strony udało się odgrodzić, ale stadion w Bydgoszczy został zdewastowany. Jeden z poznańskich chuliganów kopnął w plecy operatorkę kamery.
W niedzielę przy Bułgarskiej (gospodarze liczą na komplet ponad 40 tys. kibiców, do wczoraj zajętych było 31. tys. miejsc) będzie głośno, ale tylko z jednej strony. Sympatycy "Kolejorza" zawiesili protest przeciwko polityce rządu Donalda Tuska, a legionistów nie będzie, bo sektor gości z powodu prac budowlanych jest zamknięty.
Po raz 107.
Obie ekipy do tej pory spotkały się 106 razy (spotkania ligowe, pucharowe oraz jeden mecz w Superpucharze kraju). Korzystniejszym bilansem legitymują się "Wojskowi", którzy zapisali na swoim koncie 44 zwycięstwa. Poznaniacy wygrywali w 32. meczach. W pozostałych starciach żadna ze stron nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Najwyższe zwycięstwo Lecha nad Legią miało miejsce w 1949 roku - 4:1. Warszawiacy siedem lat później zrewanżowali się za tą dotkliwą porażkę i wygrali na wyjeździe aż 6:0. W zeszłym sezonie obie ekipy podzieliły się wygranymi.
Faworyta trudno wskazać - Lech gra u siebie, ale to Legia prezentuje ostatnio bardzo wysoką formę. Do niedzieli wygrała aż 8 meczów z rzędu. Zagrają wszyscy najważniejsi piłkarze Skorży - kontuzjowani są rezerwowi Dickson Choto i Tomasz Kiełbowicz, ale do zdrowia doszedł Ariel Borysiuk. Wśród gospodarzy zabraknie "wykartkowanego" Dmitrije Injaca.
Łotysz na oku
Skorża obawia się oczywiście superstrzelca Lecha - Łotysza Artjoma Rudneva. - Każdy trener uczula swoich piłkarzy na Rudneva, ponieważ jest on bardzo groźny. Trzeba mieć na niego oko w każdym momencie. Kilka sekund wystarczy, aby ten piłkarz znalazł się w dogodnej sytuacji i potrafił ją wykorzystać. Ciężko będzie go zatrzymać, ale nasza linia obrony znajduje się w dobrej dyspozycji - powiedział trener.
Podchodzi do spotkania osobiście, bo w kwietniu zeszłego roku przełknął gorzką pigułkę w postaci porażki przy Bułgarskiej. Mnóstwo kontrowersji było wtedy po faulu bramkarza - Krzysztofa Kotorowskiego - na szarżującym Manu. Sędzia Robert Małek nie zdecydował się wyrzucić z boiska "Kotora", a Skorży puściły nerwy (filmik z jego popisem przy linii do dziś jest hitem internetu).
Bardzo skoncentrowani
- Mam w pamięci przegraną z kwietnia. W tamtym meczu nie byliśmy gorsi od gospodarzy, więc chcemy się zrewanżować za ostatnią porażkę - zapowiedział.
- Mimo tej całej otoczki musimy podejść do tego meczu z zimną głową, jeśli myślimy o korzystnym rezultacie. O końcowym wyniku decydują drobne szczegóły, więc musimy być bardzo skoncentrowani - odpowiedział jego vis-a-vis, Jose Maria Bakero. - Mecze Lecha z Legią są jak Realu z Barceloną w Hiszpanii. Takie derby Polski - dodał.
Lech Poznań - Legia Warszawa godz. 17:00
Poznań, ul. Bułgarska 17.
tvn24.pl/kcz/band