- Wiadomo, kto kieruje samorządem warszawskim. To są dane zawyżone i to zawyżone wielokrotnie - tak Jarosław Zieliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji skomentował liczbę manifestantów podawaną przez ratusz. Władze Warszawy podały, że brało w nim udział 240 tys. osób.
W trakcie sobotniego marszu KOD-u i opozycji pojawiały się rozbieżne informacje dotyczące liczby uczestników tego wydarzenia. Przedstawiciele ratusza na Twitterze podawali, że było około 240 tys. osób, natomiast według policji - 45 tys. osób.
Zapytany o tę sprawę minister powiedział: - Ja bardziej wierzę danym policji. Policja umie szacować liczbę zgromadzonych podczas marszów i demonstracji. Natomiast dane ratusza... Wiadomo, kto kieruje samorządem warszawskim, działaczka Platformy Obywatelskiej, pani Hanna Gronkiewicz-Waltz. To są dane propagandowe, to są dane zawyżone i to zawyżone wielokrotnie - mówił reporterowi TVN24.
Stwierdził również, że nie wie, czy ktokolwiek policzył wszystkich uczestników, co do jednego, bo to jest trudne. Ale podkreślił, że najważniejsze jest w tej kwestii doświadczenie policji. - Ta liczba podawana przez warszawski ratusz nie ma żadnego odniesienia do racjonalnego wyobrażenia – skwitował. Zieliński mówił też, że manifestacja KOD-u i opozycji nie była tak udana, jakby tego chcieli jej organizatorzy. Spekulował, że wiedzieli, "że im to nie wyjdzie". Dlatego "już wcześniej oskarżali Pocztę Polską, że nie doniosła zaproszeń na czas".
- To nie był tak duża demonstracja, jaką chcieli zorganizować. Świadczy to o tym, ze klimat dla tych haseł jest słaby - stwierdził.
Twierdził też, że marsz jest wyrazem tego, że opozycja nie może się pogodzić z porażką po przegranych wyborach. Po czym przypominał, że to jeszcze Porozumienie Centrum sformułowało postulat doprowadzenia do tego, żeby Polska znalazła się w strukturach europejskich, dodając, że opozycja nie powinna się z rządem "licytować na europejskość".
Ratusz: stała metodologia
O metodologię liczenia uczestników pytał w sobotę wiceprezydenta stolicy reporter TVN24. - Mamy stałą metodologię, jest bardzo prosty przelicznik: w przypadku manifestacji stacjonarnych zakładamy, że jest to ok. 3 - 4 osób na metr kwadratowy, w zależności od wypełnienia terenu razy liczba metrów kwadratowych, które mamy z danych geodezyjnych. W przypadku osób, które się przemieszczają, to jest 1 - 2 osoby, w zależności od gęstości tłumu – tłumaczył wczoraj Jarosław Jóźwiak. Metodologia policji jest podobna. – Rotacja była duża, marsz ma taki charakter, że część osób się odłącza, część przyłącza, szczególnie gdy idą Traktem Królewskim i wchłaniają różnych ludzi. Dlatego nie podajemy liczby uczestników idącego zgromadzenia, a tylko dane dla stacjonarnego. W przypadku marszu KOD takie momenty były dwa: start na placu Na Rozdrożu i finał na placu Piłsudskiego. Liczebność wyniosła odpowiednio 30 i 45 tysięcy – wyjaśnił Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Tak wyglądał sobotni marsz KOD i opozycji:
Marsz KOD i opozycji
ms/sk