- Mamy to, bierzemy byka za rogi, dość tej patologii, koniec tych nadużyć handlarzy – tak o swoim projekcie mówi wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
"Zahamowanie zwrotów w naturze"
Na przełom czekają tysiące byłych właścicieli i ich spadkobierców. Wśród nich Ewa Wierzbowska. O zwrot kamienicy na Grochowie walczy w sądach od 25 lat. Propozycja ministra Jakiego nie jest jednak dla niej przełomem. Jest problemem.
- Będzie powodowało całkowite zahamowanie zwrotów w naturze, czyli nie odzyskam nigdy tej nieruchomości – przekonuje Wierzbowska.
Zgodnie z projektem, możliwe będzie tylko zadośćuczynienie za utracony majątek na trzy sposoby: w gotówce do 20 procent wartości nieruchomości, w obligacjach do 25 procent, lub 20 procent rozliczane ze Skarbem Państwa w ramach bonifikaty na zakup innej nieruchomości należącej do państwa.
Mieszkańcy będą mogli spać spokojnie - spadkobiercy byłych właścicieli będą musieli zadowolić się zadośćuczynieniem, nawet jeśli ich sprawy są już w sądach. - To jest dekret Bieruta bis, rozszerzony dekret - mówi z kolei Ryszard Grzesiuła, wiceprezes zrzeszenia Dekretowiec, które pomaga w walce o odzyskanie nieruchomości.
Ocenia, że część tych poszkodowanych przyjmie ofertę 20 procent. - Ale sądzę, że albo 70 albo więcej procent pójdzie do Strasburga - zaznacza Grzesiuła.
Jak dodaje, nie tylko dlatego, że zamiast zwrotu mienia dostaną 20 procent zadośćuczynienia, ale również dlatego, że sprawy, które już są w sądach nie zakończą się wyrokami.
Nowe zasady dziedziczenia
- Sprawy, które nie są rozstrzygnięte są umarzanie i mogą być rozstrzygane, ale tylko według nowych przepisów – twierdzi Jaki.
Jest jeszcze jeden przepis, który krytykują spadkobiercy. Dotyczy nowych zasad dziedziczenia roszczeń. Żona będzie mogła dziedziczyć po mężu i odwrotnie: dzieci po rodzicach lub wnuki po dziadkach. Pozostali są wykluczeni.
Jak przekonuje radca prawny Łukasz Bernatowicz, jeżeli nie można na siostrę, czy brata przepisać prawa do dochodzenia roszczeń, to w jego ocenie jest to złamanie konstytucyjnego prawa, ponieważ to bliska rodzina.
Bliską rodziną na pewno nie są kupcy roszczeń i ta ustawa zamyka im pole do działania. Na wystąpienie z roszczeniami właściciele lub ich najbliżsi spadkobiercy będą mieli rok. Po tym czasie zostaną bezpowrotnie anulowane.
Jaki ocenił, że koszty reprywatyzacji na mocy jego ustawy, które poniesie państwo będą oscylować między 15 a 20 miliardów złotych. Wiadomo, że wypłaty nie nastąpią od razu. - Roszczenia układamy w hierarchii finansów państwa, ale nie na pierwszym miejscu, nie wyżej niż podstawowe potrzeby państwa, nie wyżej niż na przykład program 500 plus – stwierdził Jaki.
Minister finansów, z którym projekt był konsultowany, na razie jego skutkami się nie martwi. - Jeśli decyzja polityczna będzie ostatecznie pozytywna, a to bardzo ważna decyzja polityczna, z punktu widzenia kosztowego, to nie będzie jakimś istotnym problemem – powiedział Mateusz Morawiecki, minister rozwoju.
Ale ta decyzja polityczna wcale nie jest przesądzona. Dokładnie tej ustawy nie znam, bo Patryk Jaki, to jest Solidarna Polska, a nie PiS – powiedziała Beata Mazurek, rzecznik prasowy PiS.
Niewykluczone więc, że projekt ministra Jakiego podzieli los dwudziestu poprzednich podobnych ustaw.
ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ:
O projekcie Patryka Jakiego
Główne zdjęcie: PAP
Witold Tabaka
ran/mś