- Organizacja ruchu na ulicach Muranowa nie leży w kompetencjach Zarządu Transportu Miejskiego, tylko moich. A ja nigdy nie zgodzę się na ograniczenie do 30 km/h na całym tym terenie - zapowiada burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.
O pomyśle Zarządu Transportu Miejskiego napisaliśmy wczoraj. Jako pierwsi dowiedzieliśmy się, że ZTM zamówił we wrocławskiej firmie opracowanie szczegółowej koncepcji tzw. strefy Tempo-30 dla Muranowa.
Ograniczenie prędkości połączone z takimi rozwiązaniami, jak podwyższone skrzyżowania, progi spowalniające czy równorzędne skrzyżowania miałoby objąć - w maksymalnej wersji - obszar od Nowego Miasta do al. Jana Pawła II i od al. Solidarności do Stawek, z wyłączeniem największych ulic, w tym Anielewicza i Andersa.
To rozwiązanie sprawdzone na świecie i w niektórych polskich miastach, poprawia bezpieczeństwo na lokalnych ulicach.
"Nigdy się na to nie zgodzę"
Na pomysł zareagował burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski. W rozmowie z tvnwarszawa.pl nie krył emocji. - O tym pomyśle dowiedziałem się z mediów i od razu zapowiadam, że nie zgodzę się na to - powiedział.
- Nie rozumiem, czemu ZTM bierze się za organizację ruchu na ulicach, które są w zarządzie dzielnicy. Czy ja mieszam się do układania rozkładów autobusów? - irytuje się burmistrz.
I dodaje: - Chodzi o dwie kwestie. Po pierwsze, to nie leży w ich kompetencjach, a po drugie, moim zdaniem organizacja ruchu na Muranowie jest dobra. Tam, gdzie to niezbędne, są już ograniczenia do 30 km/h, a w pozostałych miejscach można bezpiecznie jechać 50 km/h.
Jego zdaniem, taki pomysł może zostać odebrany, jako "zamach na kieszenie kierowców". - Dość już ich gnębienia - mówi burmistrz.
"Nie zlikwidujemy żadnego miejsca parkingowego"
Łukasz Puchalski, pełnomocnik miasta ds. rowerów, nie ukrywa z kolei, że trudno mu bronić pomysłu, który wciąż nie jest gotowy. - Za kilka dni dostaniemy projekt. Chcemy go wyłożyć tak, żeby każdy mógł się z nim zapoznać. Będziemy się spotykać, będziemy mówić o korzyściach. Współpracować chcemy m.in. z ambasadą Holandii.
- Ten projekt nie niesie ze sobą żadnych kosztów społecznych - podkreśla. - Jedynym z warunków, które postawiliśmy autorom opracowania jest to, by nie likwidowali ani jednego miejsca parkingowego. A na większości tego obszaru już dziś są ograniczenia do 30 km/h - dodaje.
I wyjaśnia: - Dokument powstaje na zlecenie ZTM, bo jestem pracownikiem zarządu. Jako pełnomocnik ds. rowerzystów nie mam biura, ale to właśnie ZTM ma pomagać mi w realizacji moich zadań. O tym, że taki projekt powstaje, informowałem Zarząd Terenów Publicznych, który zarządza ulicami w Śródmieściu - zapewnia.
roody//ec
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak /tvnwarszawa.pl