Tęcza zniknęła z placu Zbawiciela

Zniszczona instalacja zniknęła z placu Zbawiciela. Władze miasta zapowiedziały już, że tęcza, która spłonęła podczas Marszu Niepodległości, wróci na swoje miejsce wiosną.

Robotnicy rozkuwali zamarzniętą ziemię, aby wydobyć elementy mocowania. Przy użyciu podnośnika demontowali stelaż tęczy. Do najwyższego elementu były przyczepione liny. Elementy konstruklcji trafiły w końcu na ciężarówkę.

W niedzielę po zniszczonej instalacji nie było śladu.

Wróci w kwietniu

Ratusz zarezerwował na prace 190 tys. zł. Możne ona jednak ostatecznie kosztować mniej.

- Do połowy kwietnia konstrukcja powinna być już odnowiona – informowała w połowie stycznia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Agnieszka Kłąb z biura prasowa ratusza.

Ma ona zostać zakonserwowana przeciwpożarowo. Wszystko za 44 tys. zł. wykona spółka WRW z Józefosławia.

Wybiorą kwiaty

Jakie kwiaty znajdą się na wyremontowanej tęczy, władze miasta uzgodnią z autorką instalacji, Julitą Wójcik. Później zostanie ogłoszony przetarg na ich dostarczenie.

- To stanie się w najbliższych miesiącach. Chcemy, by Tęcza powróciła na pl. Zbawiciela na 1 maja, przed 10. rocznicą wejścia Polski do Unii Europejskiej – mówiła Kłąb.

Nie ma tęczy na pl. Zbawiciela

Kontrowersyjna instalacja

Słynna tęcza stanęła na warszawskim placu w czerwcu 2012 roku i miała zniknąć do końca stycznia 2013. Szybko zdobyła sympatię i pojawił się pomysł, aby została dłużej. Byli jednak tacy, którym się nie podobała - zarzucali jej niedopasowanie do architektury placu czy promowanie symboliki LGBT.

Jej przeciwnicy ujawnili się także wśród radnych Warszawy. Radna Olga Johann z PiS przekonywał, że Tęcza zasłania Kościół Najświętszego Zbawiciela i zaapelowała o uszanowanie "resztki pięknej architektury".

Spór odżył w grudniu 2013 roku. "Zbrukane święte miejsce" - czytaj więcej.

Tak płonęła "Tęcza":

wp/b

O tęczy

Czytaj także: