Tajemnicza postać w tunelu pod Marszałkowską

Rzeźba stała w tunelu pod Marszałkowską
Źródło: Tomasz Górnicki, Norbert Piwowarczyk

Nietypowa rzeźba stała przez chwilę w tunelu ulicy Złotej. Skulona, naga postać o przestraszonym spojrzeniu miała symbolizować uciekiniera, uchodźcę i skłaniać zaganianych warszawiaków do zadumy. Już nie skłania, bo ktoś ją zabrał.

Autorem rzeźby jest Tomasz Górnicki. Ten sam, który blisko trzy lata temu zamontował w tunelu trasy WZ tajemnicze dłonie.

- Tym razem chciałem do klimatu świątecznego (rzeźba pojawiła się dwa dni przed wigilią – red.) wprowadzić nutę zadumy. Powinna nam towarzyszyć w tym okresie, a nie zawsze tak jest. Schodzi na dalszy plan wobec robienia zakupów i chodzenia po centrach handlowych – przyznaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Górnicki.

Miejsce nie było przypadkowe. Samo serce miasta, tunel na ul. Złotej, pod ruchliwą Marszałkowską. Tuż obok domów centrum, gdzie ludzie – jak zaznacza autor – oddają się beztroskiej konsumpcji.

Górnicki zamontował ją samodzielnie.

W poniedziałek na miejsce udał się nasz reporter. Chciał sfotografować rzeźbę, lecz zamiast niej w tunelu zobaczył już tylko puste miejsce. – Wiem, że została zdemontowała. Poinformowano mnie o tym kilka dni temu – przyznał ze smutkiem Górnicki.

Kto postać usunął? Nie wiadomo. Pytaliśmy w Zarządzie Dróg Miejskich i Zarządzie Oczyszczania Miasta. Obie instytucje informują, że nie mają ze sprawą nic wspólnego.

Radosny wybryk

Zamontowanie rzeźby nie było z nikim konsultowane. Celowo. - To spontaniczny, radosny wybryk z mojej strony. Nie chcę, żeby było robione z jakimiś pozwoleniami, bo wtedy traciłoby moc. Jest w tym rodzaj jakiejś anarchii. Bezpośredniego głosu. Gdybym przygotowywał to z miastem, bałbym się, że w pewnym momencie ktoś zapytałby: dlaczego postać jest naga, dlaczego stoi akurat tu… - wyjaśnia Górnicki.

- Z każdą kolejną rozmową projekt by się kastrował i był coraz mniej mój – dodaje.

Rzeźby w tunelu nie ma. To pewne. Czy ktoś ją zabrał, bo mu się nie podobała, czy może właśnie wprost przeciwnie? Nie wiadomo. Autor nie ma zamiaru zgłaszać sprawy na policję. – W momencie, kiedy montuje jakiś mój projekt, on staje się tkanką miejską. Nie ingeruję w niego – mówi.

Poprzednie dzieło – wspomniane dłonie zamontowane w tunelu trasy WZ - również zniknęło w tajemniczych okolicznościach. Początkowo ZDM odgrażał się, że dłonie zostaną usunięte. Jednak po interwencji stołecznego ratusza, który uznał dzieło za ciekawe i kazał zostawić, drogowcy zadeklarowali, że nie będą go ruszać.

Jak więc zniknęły? Nie wiadomo.

"Montujesz i uciekasz"

Ile czasu zajmuje przygotowanie takiego dzieła? – Około miesiąc.Najpierw trzeba wyrzeźbić je w glinie. To zajmuje mniej więcej dwa tygodnie. Potem ściągnąć formę i odlać – w tym przypadku z gipsu. Gips pomalować i zaimpregnować – opisuje autor.

- Sam montaż jest "wisienką na deserze". Trwa minuty. To wyścig z czasem. Rzeźbę się wyciąga, wierci, wpuszcza klej, montuje i ucieka - dodaje. A zmartwionych zniknięciem dzieła uspokaja: pewnie za jakiś czas będą kolejne.

Rzeźba stała w tunelu pod Marszałkowską

kw/r

Czytaj także: