Ostatnie tygodnie starego roku mogły być ostatnimi, w których o kredyt było jeszcze względnie łatwo. Teraz banki przykręcą kredytową śrubę, bo w czwartek w życie weszły zaostrzone kryteria przyznawania pożyczek.
Osoby słabiej zarabiające nie mają co liczyć na kolejne pożyczki jeśli już spłacają inne raty. Jak to będzie wyglądało w praktyce?
50 lub 65 procent
Jeśli Kowalski zarabia dziś 3 tys. zł., to maksymalna rata jego wszystkich kredytów nie może przekroczyć 1,5 tys. zł. W przypadku lepiej zarabiających, na przykład, gdyby Kowalski zarabiał 10 tys. zł, na spłatę rat mógłby przeznaczyć maksymalnie 65 proc. pensji, czyli 6,5 tys. zł.
- Chcemy prosić naszych klientów o większą wyrozumiałość, dlatego, że być może będą musieli poskromić swoje apetyty - tłumaczy Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich. Trudniej będzie w szczególności o kredyty gotówkowe, a te biorą głównie osoby z mniej grubymi portfelami.
"To dla naszego dobra"
Zdolność kredytowa to nie jedyna rzecz, która będzie teraz skrupulatniej sprawdzana. Nowe przepisy, tzw. rekomendacja S, ograniczają możliwość oferowania kredytów w obcej walucie. Klienci, którzy myślą o pożyczkach hipotecznych, ale nie w złotówkach, będą teraz musieli wykazać się lepszą zdolnością kredytową.
Ekonomista Marek Zuber podkreśla, że nowe prawo, choć może niektórym klientom utrudnić życie, to na dłuższą metę może uratować wielu przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia. – Może na początku niektórzy z nas będą się obrażać, że bank nie chcą dać kredytu. Ale ostatecznie to jest dla naszego dobra – przekonuje Zuber.
Cyprian Jopekran/bako