- W policyjnej izbie dziecka nie mamy obowiązku przekazywania informacji do innych instytucji – tłumaczy Jarosław Fidos z Policyjnej Izby Dziecka. Jak mówi to utrudnia pracę, a mogłoby pomóc unikać takich sytuacji, jak to było w przypadku zabójców Andrzeja Struja.
Proces morderców funkcjonariusza rozpoczął się w ubiegłym tygodniu
- Przypuszczam, że rodzice byli poinformowani przez policję, ale nic nie robili – tłumaczy Fidos. Problem jest jednak o wiele większy – przestępczość z udziałem nieletnich w Warszawie wzrosła w 2010 r. A w całym kraju, co rok, policja zatrzymuje 50 tys. nieletnich, większość na terenach miejskich.
"Wciąż trwają konsultacje"
Nadzieją miały być zmiany w prawie. - Nic się nie zmieniło. Projekt ustawy jest wciąż w trakcie konsultacji – mówi tymczasem Jerzy Książek. – Może zmieniło się podejście ludzi, że młody człowiek musi odpowiadać za swoje czyny – dodaje.
Wciąż jednak brakuje odpowiednich procedur, a powiadamianie szkoły może być traktowane jako nadgorliwość. Takie wnioski wyciągają specjaliści.
Ale problemów jest więcej. - Wśród nieletnich widzimy dynamizacje zachowań. Jeszcze dwa lata temu wyrwał staruszce torebkę, ale jej nie kopal. Teraz widzimy przejawy agresji wobec ofiar - zaznacza Andrzej Matuszewicz z Krajowej Rady Kuratorów.
Zdaniem ekspertów wiele zależy też od szkoły i wychowawców. - Ale to od rodziców zależy, jak daleko szkoła będzie mogła pomagać dziecku – tłumaczy Irena Wojciechowska, wizytator kuratorium oświaty w Warszawie.
TVN Warszawa
ran/par