Od kilku tygodni z budów na terenie Warszawy i z okolic stolicy, ginęły koparki. Policjantom udało się w końcu ustalić kto może mieć związek z kradzieżami. Funkcjonariusze wytypowali też samochód, którym poruszali się złodzieje. Z ich informacji wynikało, że tym razem szajka obserwuję budowę przy Puławskiej. W okolicy stało zaparkowane podejrzane renault. Kryminalni postanowili czekać.
Policjanci wkraczają
We wtorek koło godziny 22.00 do stojącej koparki podjechało renault. Jeden z mężczyzn wysiadł i wszedł do kabiny pojazdu budowlanego. Po kilku minutach odpalił i nie włączając świateł ruszył. Gdy skręcił w ulicę Waryńskiego policjanci wkroczyli do akcji.
Na widok radiowozów, kierujący koparką 30-letni Rafał. O., zaczął zajeżdżać im drogę. Próbował też taranować policyjne pojazdy. W końcu mundurowi wyprzedzili koparkę i zablokowali przejazd. Widząc, że 30-latek nie reaguje na polecenia i ani myśli się zatrzymać, policjanci sięgnęli po broń. Padły strzały.
Kopraka warta 160 tys
Rafał O. gwałtownie skręcił i wciaż uciekał. Znów próbował rozjechać policjantów. Ponownie padły strzały. Mężczyzna uznał, że ociężałym pojazdem nie uda mu się uciec. Wyskoczył z szoferki i próbował umknąć pieszo. Po chwili był już w rękach funkcjonariuszy.
W tym samym czasie zatrzymali zostali mężczyźni jadący renault. 29-letni Mirosław K. i 40-letni Tomasz G. byli już wielokrotnie notowani za przestępstwa samochodowe. W samochodzie i w mieszkaniach mężczyzn znaleziono narzędzia, które mogły być wykorzystywane podczas kradzieży.
Wartość skradzionej koparki została wyceniona na 160 tys. złotych. W czwartek cała trójka trafiła przed oblicze prokuratora. Mężczyźni zostali aresztowani na 2 miesiące. Policja nie wyklucza, że brali oni udział w innych kradzieżach. Grozi im do 10 lat więzienia.
wp//ec