- Nosorożec indyjski, zwany też nosorożcem pancernym, jest to zwierzę bliskie wymarcia, stąd potrzeba, żeby ogrody zoologiczne na świecie nauczyły się ten gatunek hodować. Tak naprawdę chodzi o zabezpieczenie materiału genetycznego dla przyszłych pokoleń - opowiada Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo.
"Będzie trzecie dziecko"
Gatunek jest zagrożony w naturze. Pasie się wokół krów, które mogą mieć gruźlicę. Z kolei kłusownicy polują na nosorożce dla ich rogów. - Jest uważany za panaceum na wszystkie choroby, a zwłaszcza od problemów męskich - zaznacza dyrektor zoo.
W Warszawie są dwa dorosłe: Shikari i Kuba. Mają dwójkę małych. Miały się już nie rozmnażać. Poprosiła o to koordynator ze Szwajcarii. Wysłała maila, ale w odpowiedzi otrzymała informację, że jest już za późno o trzy dni.
- Będzie trzecie dziecko. Mamy nadzieję, że tym razem będzie to samiczka, dwa razy były to samce - mówi Kruszewicz.
Prysznic z czujnikiem ruchu
Dziwić może kontakt płciowy nosorożców. - To jest gonitwa, ciężka gonitwa. Trwająca bardzo długo. No i na początku Kuba miał z tym duże kłopoty, dlatego, że potykał się o własne przyrodzenie. Przewracał się, miał kłopoty, żeby dogonić samice. Ale ona tak uciekała, żeby on ją dogonił - relacjonuje dyrektor.
I dodaje, że kontakty płciowe za pierwszym i drugim razem trwały około półtorej godziny bez przerwy. Za trzecim były przerywane - po 20 minut i przerwa.
Kuba dostał od dyrektora w prezencie prysznic. Jest w nim czujnik ruchu. - Powinien tam podejść i spowodować prysznic, ale woli kąpać się w sadzawce, która jest zielona od glonów - wyjawia dyrektor.
ran/b