Legia ma problem z napastnikami. Podstawowi są kontuzjowani, a zmiennicy zawodzą. Na ich szczęście jak zdobywać bramki wiedzą obrońcy, którzy zapewnili ekipie ze stolicy zwycięstwo 2:1 w meczu ze Śląskiem.
ZOBACZ TEŻ OPRAWĘ KIBICÓW LEGII.
Pierwsza połowa zaczęła się w iście hitchcockowskim stylu - od trzęsienia ziemi. Kibiców na Łazienkowskiej zamurowało już po pięciu minutach, a uciszył ich niezawodny w ekipie Śląska Marco Paixao. W tej akcji świetnie zgrał mu piłkę głową Sylwester Patejuk.
Na odpowiedź Legii fani nie musieli czekać długo. Nie minął kwadrans, a swoich byłych kolegów pognębił Tomasz Jodłowiec. Były gracz Śląska wykorzystał doskonałe dośrodkowanie z rzutu wolnego Tomasza Brzyskiego.
Po tym golu gra nie była już tak porywająca, a obie drużyny skupiły się na walce w środku pola. Efektem tego był brak kolejnych bramek do przerwy i kilka żółtych kartek.
Czytaj więcej na sport.tvn24.pl.
W drugiej odsłonie Legia od początku przejęła inicjatywę i miała kilka znakomitych okazji na podwyższenie wyniku. Jednak w bramce wrocławian stał dobrze dysponowany tego dnia Marian Kelemen, który bronił wszystko, co leciało w światło bramki.
Do czasu. Fatalnie grających napastników Legii wyręczył, po raz drugi tego dnia, obrońca. Do bramki piłkę wepchnął Jakub Rzeźniczak, a Brzyski zaliczył w tej akcji drugą asystę.
Gospodarze napierali na rywali do ostatnich sekund, ale napastnicy Jana Urbana seryjnie marnowali kolejne dogodne sytuacje. W koszmarnych zagraniach brylował Michał Kucharczyk.
kris