"Staruch" pobitemu zabrał klapki, ręcznik i spodenki

fot/film/ksp
fot/film/ksp
Torba Adidas, koszulka Puma, spodenki H&M, halówki, klapki, ręcznik i rękawice bramkarskie - to rzeczy, które - według prokuratury - przywłaszczyli sobie nieformalny szef kibiców Legii Piotr S. "Staruch" i dwóch innych napastników podczas napadu na młodego mężczyznę w Warszawie. Obrażenie, które odniósł poszkodowany - jak mówi nam prokurator - "raczej nie były one poważne".

Warszawska prokuratura okręgowa postawiła "Staruchowi" zarzut rozboju, za co grozi od 2 do 12 lat więzienia. Piotr S. został aresztowany na trzy miesiące. Aresztu dla S. chciała i policja, i prokuratura. Zastosowanie tak surowego środka zapobiegawczego tłumaczono tym, że podejrzany kłamał w sprawie miejsca zamieszkania. Policjanci sprawdzili, że pod adresem, który "Staruch" podał jako stałe miejsce pobytu, bywa bardzo rzadko i mieszka zupełnie gdzie indziej. Prokuratorzy wobec tego uznali, że zobowiązanie go do meldowania się na komisariacie może skończyć się tym, że będzie się on ukrywał przed wymiarem sprawiedlwości.

Na wolności przebywa dwóch pozostałych podejrzanych - prokuratura obawiała się, że "Staruch" mógłby się z nimi skontaktować i ustalić wspólną wersję wydarzeń.

Skradziona torba

W czwartek dowiedzieliśmy się, jak wyglądały szczegóły wniosku z zarzutami dla "Starucha". Jak powiedział nam rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura, S. podejrzany jest o przywłaszczenie torby sportowej o wartości 460 zł, w której znalazły się koszulka, spodenki, obuwie sportowe, ręcznik, klapki i rękawice.

Dodatkowo on i dwóch innych napastników mieli bić rękami i kopać ofiarę napadu. Prokurator Ślepokura pytany o obrażenia, jakie odniosła ofiara, stwierdził jednak, że "raczej nie były one poważne", ponieważ nie ma ich uwzględnionych w zarzutach postawionych S.

Awantura pod kopcem

"Staruch" został zatrzymany przez policję we wtorek po uroczystości 67. rocznicy powstania na Kopcu Powstania Warszawskiego. Wcześniej do funkcjonariuszy zgłosił się młody mężczyzna. Z jego relacji wynikało, że został pobity na Starym Mieście właśnie przez "Starucha".

Samo zatrzymanie podejrzanego przebiegło ze sporymi problemami. Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt radiowozów, a Piotra S. otaczał wtedy tłum kolegów. Kiedy policjanci próbowali go zatrzymać, doszło do przepychanek. Jak twierdzi policja jeden z funkcjonariuszy został trafiony kamieniem w głowę i odwieziony do szpitala.

Pobicie piłkarza

Pod koniec maja warszawska prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko "Staruchowi" w związku z innym zdarzeniem. Po jednym z meczów "Staruch" uderzył w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. Grozi mu za to do roku więzienia.

Ta sprawa dotyczy wypadków z początku kwietnia, gdy po porażce Legii z Ruchem Chorzów kibice stołecznego zespołu zwymyślali i opluli schodzących do szatni piłkarzy warszawskiej drużyny. Zareagował na to Rzeźniczak, który ostro im odpowiedział. Gdy piłkarze wyszli ponownie na murawę na pomeczowy trening, Rzeźniczaka uderzył w twarz prowadzący doping kibiców "Staruch". Zdarzenie zarejestrowała kamera, a nagranie opublikowano w internecie, pokazały je także media.

Policja informowała, że Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy. Władze stołecznego klubu zdecydowały już wcześniej o przywróceniu orzeczonego wobec S. dwuletniego klubowego zakazu stadionowego. "Osoba, która dopuściła się tego karygodnego przewinienia, dostała od klubu kredyt zaufania. Został on niestety nadużyty i nie mogliśmy podjąć innej decyzji" - wyjaśniał prezes Legii.

Burda w Bydgoszczy

"Staruch" został również zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciwko chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach - 3 maja - na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy, po finałowym meczu Pucharu Polski, w którym Legia grała z Lechem Poznań. W związku z tą sprawą S. usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę i ma dozór policyjny

Natomiast w 2009 roku został skazany za obraźliwe okrzyki, jakie wznosił po śmierci jednego z założycieli ITI, Jana Wejcherta.

Czytaj więcej na tvn24.pl

bgr/iga

Czytaj także: