- Życie w zoo też jest trochę zamarznięte – żartuje Andrzej Kruszewicz, dyrektor stołecznego zoo. Spotkaliśmy się z nim przy stawie. Tam ptaki wodne nic nie robią sobie z niskiej temperatury. W wodzie pływają również ze względów bezpieczeństwa. – Nocą do zoo mogą wejść kuny i lisy i niepokoić ptaki. Dlatego codziennie rozkuwamy lód i dolewamy wodę – tłumaczy dyrektor.
"Słonie się nudzą"
Mały przerębel mają oczywiście foki – znikają pod taflą lodu, a za chwilę wystawiają nos na zewnątrz, mogą liczyć m.in. na towarzystwo mew. Na zewnątrz możemy zobaczyć też woły piżmowe, żubry, bizony i niedźwiedzie brunatne. – One akurat są ociężałe. Jak chcą wyjść, to je wypuszczamy, jak nie chcą to nie – tłumaczy Kruszewicz.
Panujący na zewnątrz mróz nie przeszkadza panterom śnieżnym – leniwie przechadzają się w klatkach. Na dwór nie wychodzą za to nosorożce i słonie. – Słonie się nudzą, trochę demolują budynek słoniarni, więc musimy im zapewniać, jakieś zabawy – mówi Kruszewicz.
10 pawilonów
Na przechadzki nie mogą też liczyć żyrafy, to samo dotyczy lwów. Ale są zwierzęta, które w ciepłych pomieszczeniach czują się jak ryby w wodzie. Na terenie zoo znajduje się 10 ogrzewanych pawilonów – tam regularnie kontrolowana jest temperatura, choć od czasu do czasu dochodzi do awarii.
- W tych pomieszczeniach są m.in. zwierzęta pochodzące z tropików, bo nie powinny być narażane na tak niskie temperatury – wyjaśnia Kruszewicz.
Mowa m.in.: o małych małpkach pigmejkach czy surykatkach. Te drugie cały czas w stadzie dzielą się obowiązkami i przyjemnościami. Niektóre, instynktownie czuwają, gdyby się okazało, że mogą spodziewać się ataku, inne w tym czasie się wylegują i ogrzewają w świetle lampy, co dla ludzi w stolicy pozostaje w te mrozy zwykłym marzeniem.
Słonie się nudzą, a surykatki opalają
Mapy dostarcza Targeo.pl
ran/par