Niecodzienna płaskorzeźba ciągle jeszcze zdobi elewację gmachu Riviery od strony ulicy Polnej. Zaprojektowany przez Józefa Bubicza i Kazimierza Thora budynek powstał w latach 60. Wyższa część miała elewację ozdobioną klinkierem. Z tyłu pojawiła się płaskorzeźba jednoznacznie identyfikująca budynek z naukami ścisłymi.
Riviera jak IKEA
Władze Politechniki Warszawskiej własne dziedzictwo mają jednak za nic. Najpierw wyższą część budynku zdecydowały się zmodernizować przez obłożenie tandetnymi, niebieskimi panelami przypominającym siding. - Wygląda teraz jak sklep firmy IKEA, tylko w pionie - drwi krytyk architektury Grzegorz Piątek.
Układ okresowy przetrwał tamtą modernizację, ale i na niego przyszedł w końcu czas. Prace remontowe w tym skrzydle Riviery zaczęły się już półtora roku temu. Wtedy zamurowano okna. Już wtedy jeden z pracujących tam robotników mówił dziennikarzowi "Gazety Stołecznej", że ozdoba zostanie skuta. Budynek miał być ocieplany w najprostszy i najtańszy sposób: styropianem.
- To dewastacja - oburza się Piątek. I dodaje: - To zadziwiające, że uczelnia, która ma swoich strukturach Wydział Architektury, nie szanuje swojego dziedzictwa. Tym bardziej, że zabytkowe budynki na terenie głównego kampusu są przecież remontowane z dużym szacunkiem.
Pracują w weekend
Bronić rzeźby chciał stołeczny konserwator zabytków. Jak widać - nieskutecznie. W sobotę przy Polnej trwały intensywne prace. Z okien w wyższej części gmachy leciał gruz, a część układu okresowego była już skuta.
- Miałem nadzieję, że uczelnia zrezygnuje z tego pomysłu. Że w najgorszym razie uważnie zdejmą rzeźbę i zamontują ją na nowej elewacji. Nie rozumiem, czemu niszczą unikalny przykład estetyki z lat 60 - mówi Piątek.
Z przedstawicielami uczelni nie udało nam się skontaktować.
Karol Kobos