Sytuację na Trasie Toruńskiej badał Filip Chajzer, reporter TVN Warszawa. W poniedziałek, po naszej interwencji, nie było już mowy o wjeździe na plac budowy obok ul. Głębockiej - taką opcję jeszcze w piątek mieli kierowcy przez złe oznakowanie.
Okazało się jednak, że niespodzianek na trasie jest więcej. Kilkadziesiąt metrów dalej kolejne wielkie, żółte tablice informują kierowców o możliwości skrętu w prawo, w ulicę Ostródzką. I o ile uda nam się tam wjechać, to już nie wyjedziemy, bo nie ma takiej możliwości. O "ślepej uliczce" nie informują żadne znaki.
"Ślepa uliczka" bez informacji
Reporter sprawdzał dalej: pierwsza żółta tablica informuje o skręcie w Ostródzką, po chwili jest kolejna identyczna, za chwilę jeszcze jedna mniejsza, na jezdni pojawiają się strzałki w prawo, jest i zjazd w prawo. Nie ma za to ani zakazu wjazdu, ani informacji o ślepej ulicy, ciągła biała linia to za mało biorąc po uwagę chaos informacyjny na tej trasie.
Nie trudno też domyślić się, jakie były reakcje kierowców. Niektórzy musieli poświęcić sporo czasu, żeby wydostać się z "pułapki". Kierowca jednego z samochodów musiał mocno się napracować przy próbie zawracania. - Kolejna pani jedzie, przecież ona jest nieświadoma tego że to ślepa uliczka, o następna. Ludzie przecież wystarczy zasłonić tablicę, to nawet myślenia nie wymaga, tylko trzeba to zrobić - mówił podirytowany kierowca.
Filip Chajzer
ran/ec