- Chcemy, aby rzecznik sprawdził czy policja i prokuratura zrobiły wszystko, aby tę tajemniczą śmierć wyjaśnić – mówi tvnwarszawa.pl Agnieszka Grzybek, przewodnicząca partii Zieloni.
Jej zdaniem, śmierć Jolanty Brzeskiej od początku budziła wiele kontrowersji. – Na początku przyjęto, ze mogło być to samobójstwo poprzez samospalenie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pani Brzeska zginęła ze względu na swoją działalność społeczną. Ta sprawa to również czytelny sygnał dla przestępców, którzy będą chcieli dyscyplinować działaczy społecznych naruszających ich interesy – dodaje Grzybek.
Anna Kubulska z biura Rzecznika Prawo Obywatelskich potwierdziła, że wniosek Zielonych wpłynął 6 maja. – Rozpoczęliśmy analizę tej sprawy. Kompletujemy dokumentację między innymi akta sądowe. Otrzymamy je dopiero po tym, jak decyzja o umorzeniu się uprawomocni – powiedziała Kabulska.
Umorzono śledztwo
Spalone ciało działaczki w 2011 roku znaleziono na terenie Parku Kultury w Powsinie na południowych obrzeżach stolicy.
W sumie śledczy przesłuchali kilkudziesięciu świadków. Uzyskano opinie: z zakresu badań chemicznych, daktyloskopii, medycyny sądowej, toksykologii oraz psychologii. Dokonano oględzin akt spraw cywilnych i karnych prowadzonych z udziałem Brzeskiej.
Biegli w jednej z ekspertyz stwierdzili, że w momencie spalenia Jolanta Brzeska żyła. Przyczyną jej śmierci, oprócz zatrucia tlenkiem węgla, był wstrząs termiczny. Z kolei eksperci z krakowskiego instytut Sehna przygotowali portret psychologiczny. Wynika z niego, że Jolanta Brzeska nie miała skłonności samobójczych.
Jak poinformowała prokuratura: wiele poszlak wskazuje, iż do śmierci Brzeskiej przyczyniły się osoby trzecie. Mimo to śledczy brali pod uwagę możliwość samobójstwa, bo zgromadzone dowody nie wskazały jednoznacznie na udział osób trzecich.
Spór z właścicielem kamienicy
Od dwóch lat organizowane są m.in. przez Komitet Obrony Lokatorów demonstracje przypominające o sprawie śmierci kobiety, która była też aktywną działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, reprezentującego interesy osób mieszkających w budynkach zwróconych spadkobiercom dawnych właścicieli.
Brzeska była w sporze z pełnomocnikiem spadkobierców kamienicy, w której mieszkała. Walkę o prawo do lokalu kobieta rozpoczęła po tym, jak kilka lat wcześniej właściciele odzyskali budynek.
W końcu sąd przyznał rację właścicielowi kamienicy, a Pani Jolanta musiała zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych za bezumowne zajmowanie lokalu. Zapadł też wyrok o eksmisję.
Właściciel przepisał kamienicę własnej matce. Oficjalnie nie ma z nią już nic wspólnego. Ale w sprawie ugody spotykał się z Panią Jolantą osobiście jeszcze miesiąc przed jej śmiercią. Kilka dni przed zapowiadaną licytacją rzeczy, Jolanta Brzeska zniknęła.
bf/PAP/b/
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty TVN