- Decyzja czysto polityczna - skomentował w piątek Zdzisław Siepiera po tym, jak Rada Warszawy zaskarżyła do sądu administracyjnego jego decyzję o zmianie nazw ulic.
Jak podaje reporterka TVN 24 Małgorzata Telmińska, zaskarżenie nie jest równoznaczne ze wstrzymaniem decyzji wojewody. - Sprawa po prostu będzie się toczyć - mówi.
"Czy wojewoda mógł tego nie wykonać? Nie, nie mógł"
- Nie można robić zarzutu, że wojewoda nie konsultuje, skoro jest to kompetencja samorządu. Samorząd warszawski sam się zrzekł na rzecz powiedziałbym wojewody, a również i sądu, rozstrzygnięcia tego, co powinien zrobić. Może nie chciał tego uczynić, może nie chciał robić takiej sprawy, żeby wchodzić w jasne stanowisko - komentował podczas piątkowej konferencji prasowej wojewoda Zdzisław Sipiera.
Przypomniał, że nazwy ulic wskazanych przez IPN należy zmienić. - I to jest decyzja ustawowa. Czy wojewoda mógł tego nie wykonać? Nie, nie mógł - mówił Sipiera.
Przypomniał, że na początku września ubiegłego roku weszła ustawa nakazująca samorządom zmianę nazw ulic, z tych patronów, którzy mogli być w jakiś sposób powiązani z komunizmem. Wiele miast to zrobiło, Warszawa nie (zmieniła nazwy tylko sześciu ulic - red.), choć stołeczni radni twierdzą, że swoją decyzją wojewoda wszedł w kompetencje samorządu.
Dokumenty bez zmian
- Nazewnictwo należy do samorządów, samorządowcy są wybrani przez mieszkańców, rozmawiają z mieszkańcami, którzy nie chcą dekomunizacji - skomentowała Anna Nehrebecka, radna PO, przewodnicząca komisji nazewnictwa.
Sam wojewoda, decyzję o zaskarżeniu ocenia jako „czysto polityczną”. Przypomina przy tym, że za ustawą głosowali także politycy Platformy Obywatelskiej.
Sama zmiana, jak podkreślała reporterka TVN 24 nie wiąże się z wymianą dokumentów. Te będą ważne do czasu utraty terminu ważności.
kz/pm