Przeźroczyste bramy wjazdowe w ekranach akustycznych to jedyne okno na świat mieszkańców wsi Tłuste, położonej 30 km na zachód od Warszawy. - Siedzimy jak małpy w klatce. Nikt by nie chciał w takiej klatce mieszkać, gdzie świata nie widać - oburzają się mieszkańcy.
Jak zapewniają urzędnicy ekrany powstały dla ich dobra. Drogowcy sprawdzili bowiem, że we wsi jest za głośno. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wyznaczyła jakie trzeba postawić ekrany. - W ciągu dnia jest to 60 decybeli, w ciągu nocy 50 decybeli - mówi Agata Antonowicz z RDOŚ Warszawa.
Jak dodaje, te liczby są przekroczone, dlatego ekarny trzeba było ustawić. - Zgodnie z polskim prawem - mówi Antonowicz.
Wychodzą wprost na ekrany
Mieszkańcy od wielu miesięcy szukają pomocy w urzędach. - Były jakieś tam protesty, prośby o zmianę, jednak nikt z nami nie rozmawiał - żali się Grzegorz Cacko, mieszkaniec wsi. Z jego posesji wychodzi się wprost na... ekrany. Nie ma nawet chodnika, jest tylko piach.
To nie jedyny problem rodziny Cacko. Problem z dotarciem mają do nich nie tylko znajomi, ale też listonosze i co najważniejsze, klienci warsztatu. - My prowadzimy działalność gospodarczą i mamy problem z szyldami. Nie ma takiej możliwości, żeby był szyld - mówi Renata Cacko, współwłaścicielka warsztatu.
- Niestety takiej możliwości nie ma, prawo na to nie zezwala - nie pozostawia złudzeń Małgorzata Tarnowska z warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Mieszkańcy wsi marzą o tym, żeby w ekranach zrobić furtki, co ułatwiłoby wejście i wyjście na posesję. - Takie wnioski do nas nie wpłynęły. Jeżeli otrzymamy pismo od mieszkańców będziemy analizować - zapewnia Tarnowska.
Łukasz Wieczorek, TVN24bf/roody