W ostatnim meczu 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy prowadząca w tabeli Legia przegrała na wyjeździe 0:1 z Podbeskidziem. Mistrzowie Polski mogli wykorzystać potknięcie Górnika i umocnić się na pozycji lidera, ale po golu wypożyczonego z Warszawy do "Górali" Aleksandra Jagiełły ponieśli sensacyjną porażkę.
CZYTAJ WIĘCEJ NA SPORT.TVN24.PL.
Na początku sezonu rozpędzona Legia pokonała przy Łazienkowskiej bielszczan 4:0. Bramki dla warszawian zdobywali Marek Saganowski, Helio Pinto, Henrik Ojamaa i Wladimer Dwaliszwili.
W Bielsku-Białej od pierwszej minuty oglądaliśmy tylko tego ostatniego. Saganowski ciągle leczy kontuzję, z kolei pozostali dwaj znaleźli się na ławce rezerwowych.
Brzyski zmarnował "setkę"
Przed przerwą goście mieli jedną bardzo dobrą okazję do objęcia prowadzenia. Po dośrodkowaniu z prawej strony Miroslava Radovicia Tomasz Brzyski z najbliższej odległości uderzył jednak w Richarda Zajaca.
Był to jeden z raptem dwóch celnych strzałów oddanych przez Legię w pierwszej połowie. Podbeskidzie pod tym względem było jeszcze gorsze, bo zatrudniło Dusana Kuciaka tylko raz, jak więc łatwo się domyślić, mecz do porywających nie należał.
W 78. minucie do bramki trafił Ojamaa, ale sędzia gola nie uznał. Słusznie, bo stojący przed Zajacem Ivica Vrdoljak ewidentnie przeszkadzał bramkarzowi gospodarzy i utrudnił mu skuteczną interwencję.
Jagiełło pogrążył swoich
W samej końcówce meczu wątpliwości już nie było, padł prawidłowy gol. Zdobył go zawodnik Legii Aleksander Jagiełło, tyle że akurat w tym sezonie wypożyczony jest do Podbeskidzia, więc w obozie warszawian z tej bramki raczej nikt się nie ucieszył.
W doliczonym czasie gry Jagiełło mógł Kuciaka pokonać jeszcze raz. W sytuacji sam na sam uderzył obok słowackiego bramkarza, ale też minimalnie obok słupka.
iwan
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Kostrzewa / legia.com