Prokurator Robert Majewski z warszawskiej prokuratury apelacyjnej odczytał przed sądem akt oskarżenia. Dotyczy on podżegania w latach 2005-2006 do zabójstwa małżeństwa Drzewińskich, podżegania w 2011 r. za kwotę 10 tys. euro do uprowadzenia i ewentualnego zabójstwa ich synów, podżegania do nielegalnego uzyskania broni oraz nielegalnego posiadania amunicji.
Nie przyznał się do winy
- Nie przyznaję sie do winy, cała sprawa jest wynikiem zaplanowanej i zamierzonej manipulacji. Mam zbyt silnie ustawionych wrogów, których celem jest zniszczenie mnie - powiedział oskarżony przed sądem po wysłuchaniu prokuratora. Jak dodał - jego zdaniem - zaginione małżeństwo może żyć poza Polską w ukryciu przed wierzycielami i kłopotami z prawem.
Przed rozpoczęciem procesu sąd nie zgodził się na jego utajnienie. Wniosek taki złożyła obrona, argumentując, że w mediach miała miejsce nagonka na oskarżonego. Sąd oddalając wniosek obrony uznał, że jawność procesu jest konstytucyjną zasadą i jest ona w interesie stron, w tym także oskarżonego.
Konflikt o willę
Elżbieta Drzewińska zaginęła w październiku 2006 r., po wyjściu z domu w Milanówku. Jej mąż zniknął w październiku następnego roku. Media informowały o porwaniu Drzewińskich. Dotąd nie wiadomo jednak, jaki był los małżeństwa; ich ciał do dziś nie znaleziono.
Motywem ewentualnego porwania Drzewińskich, jak podawały media, mógł być konflikt o dom z Piotrem B., w którym mieszkało małżeństwo i mężczyzna.
Konflikt między małżeństwem a niechcianym lokatorem trwał od 1987 roku. Piotr B. miał niejednokrotnie grozić małżeństwu, a nawet pobić Elżbietę Drzewińską. Ostatecznie mężczyznę udało się postawić przed sądem po prowokacji CBŚ. Agenci podszyli się pod zabójców, którzy na zlecenie Piotra B. mieli zabić synów małżeństwa Drzewińskich. CZYTAJ WIĘCEJ.
Grodzisk, Łódź, Warszawa
Sprawą zaginięcia małżeństwa z Milanówka zajmowała się prokuratura w Grodzisku Mazowieckim i Łodzi. Obie z powodu braku dowodów postępowania umorzyły. Według mediów, w postępowaniu popełniono błędy, m.in. nie zabezpieczono zapisu monitoringu miejskiego. Działania w sprawie nadal prowadziła policja, która zatrzymała rok temu Piotra B. Śledztwo podjęła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.
lata//par