Kiedyś najnowocześniejszy w Polsce, dziś został w tyle za. Nic dziwnego, że ratusz myśli o nowym systemie biletów komunikacji miejskiej. To na razie bardzo wstępne przymiarki, ale już wiadomo, że od 2023 roku karta ma się stać prawdziwie miejska - obsłużymy nią już nie tylko płatności za przejazdy.
O tym, że decyzja już zapadła, poinformował portal Transport Publiczny. Na razie miasto powołało komitet sterujący - zespół, który ma opracować wstępne założenia nowego systemu.
Perspektywiczny i przyjazny
Karta miejska i kartonikowe bilety z paskiem magnetycznym wprowadzono w Warszawie w 2001 roku. Wtedy system należał do najnowocześniejszych w kraju. Dziś trudno już tak o nim powiedzieć. Zarząd Transportu Miejskiego myśli więc nad jego wymianą.
- Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której zmiana taryfy będzie rzeczą łatwiejszą do wprowadzenia, a opłaty będą bardziej płynne - na przykład zależne od czasu podróżowania. Pojawia się wątek systemów check-in - check-out, czyli inteligentnych rozwiązań, ale dzisiaj nie można przesądzać o żadnych rozwiązaniach - zastrzega w rozmowie z portalem mówi Wiesław Witek, dyrektor ZTM.
I dodaje: - System ma być przyjazny dla mieszkańca, ale też perspektywiczny, uzależniony od tego, czy jest się stałym pasażerem komunikacji, czy też okazjonalnym.
Jednym z założeń, które brane są pod uwagę, jest wprowadzenie możliwości płacenia za przejazd kartami płatniczymi. System ma też być bardziej szczelny i bezpieczniejszy.
Zmiany wymagają czasu
Obowiązujący dziś system ma 16 lat. Nowy ma zacząć działać za sześć. - Obecny system chcemy dociągnąć do roku 2022. Do roku 2023 roku będzie trwał okres przejściowy. To okres, biorąc pod uwagę obecnie obowiązujące umowy, kiedy możemy wdrożyć nowy system bez konsekwencji prawnych - wyjaśnia Witek.
Jak dodaje, zagraniczne doświadczenia pokazują, że wdrożenie zmiany wymaga sporo czasu. Przykładowo w Helsinkach zajęło to sześć lat, a w Barcelonie przygotowania wkraczają w szósty rok.
kk/r
Źródło zdjęcia głównego: ZTM