Policja ustaliła przyczyny ewakuacji szkoły na Białołęce. Okazało się, że to jeden z uczniów rozpylił gaz obezwładniający. Chłopak usłyszał już zarzuty.
Do zdarzenia doszło w szkole przy Ostródzkiej. Jak informowała policja, wykryto tam "nieznaną substancję". Poszkodowanych zostało 15 osób, a łącznie 886 ewakuowano. Jednak detektory straży pożarnej nie wykryły niebezpiecznej substancji, wszystko wskazywało więc na gaz. Dyrektor placówki złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Przesłuchali świadków, sprawdzili monitoring
Jak informuje Paulina Onyszko oficer prasowy komendy rejonowej, funkcjonariusze przesłuchali świadków i przeanalizowali ich zeznania. Sprawdzili również zapis ze szkolnych kamer monitoringu.
- Te ustalenia pozwoliły im na wytypowanie osoby odpowiedzialnej za to zdarzenie. Zarzut narażenia wielu osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przedstawiono jednemu z uczniów - informuje Onyszko.
I dodaje, że podczas przesłuchania 15-latek przyznał się, że rozpylił na korytarzu gaz obezwładniający, by "sprawdzić jego działanie".
Sprawą zajmie się sąd rodzinny i nieletnich.
kz/b
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl