Już kilkakrotnie rozpędzone samochody kończyły jazdę na drzwiach kina Praha. Miażdżyły słupki, znaki, przejeżdżały przez chodnik i z impetem uderzały w budynek. Dwukrotnie samochody dostawcze. Aktywiści obawiają się, że kolejne takie zdarzenie może skończyć się tragicznie.
Gdyby to zdarzyło się raz, może nie wzbudziłoby niczyjego niepokoju. Ale rozpędzone samochody wjeżdżały w praskie kino już czterokrotnie.
- Powód? Przede wszystkim brawura kierowców, którzy nie są w stanie przestrzegać przepisów dotyczących prędkości, a także wymuszają w tym miejscu pierwszeństwo przejazdu - mówi Piotr Stryczyński z Towarzystwa Przyjaciół Pragi.
I dodaje: - To miejsce, gdzie oprócz kina funkcjonują szkoła, basen, siłownie, kluby sportowe. Codziennie z tego przejścia korzystają dzieci i młodzież.
Aktywiści zaczęli więc dopytywać o zmiany, które pozwoliłyby zapobiec tragedii. Do Zarządu Dróg Miejskich oraz do Biura Polityki Mobilności i Transportu ślą pisma.
Na razie bez większych efektów.
Fizyczna bariera
Ich zdaniem najlepszym rozwiązaniem na spowolnienie ruchu w tym miejscu byłaby "fizyczna przeszkoda".
- Tylko wtedy udałoby się zatrzymać pojazd wjeżdżający z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę w kino - twierdzi Stryczyński.
Aktywiści proponują zamontowanie progów zwalniających, albo wybudowanie wyniesionego skrzyżowania. - Sam nie lubię progów zwalniających, ale tutaj chodzi o bezpieczeństwo najsłabszej grupy wśród uczestników ruchu. Wówczas kierowcy nie pokonaliby skrzyżowania z prędkością większą niż 50 kilometrów na godzinę. Jednak ZDM odpowiedział, że takiego rozwiązania nie stosuje się w przypadku, kiedy mamy do czynienia z sygnalizacją świetlną - opisuje aktywista.
Innym pomysłem, który postulują społecznicy jest postawienie na chodnikach betonowych zapór. - Może nie jest to estetyczne, ale jest bezpieczne. Z dwojga złego, jeżeli mam wybrać między estetyką a bezpieczeństwem, to wybieram to drugie - mówi Stryczyński.
Zwężą ulicę
Urzędnicy jednak odrzucają pomysły aktywistów. Odpowiadają, że są już projekty, które mają poprawić bezpieczeństwo w tym miejscu. Chodzi o zredukowanie liczby pasów na ulicy Okrzei oraz budowę drogi rowerowej.
- ZDM planuje realizację projektu z budżetu partycypacyjnego, który zakłada uspokojenie ruchu na Okrzei i Kłopotowskiego. Pojawi się tam kontrapas dla rowerów, jezdnia będzie węższa i nie będzie zachęcać do przekraczania dozwolonej prędkości. Na skrzyżowaniu tych ulic z Jagiellońską planujemy przebudowę sygnalizacji świetlnej, zaś na wlotach obu ulic w Jagiellońską powstaną wysepki uspokajające ruch - informuje Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich.
- Zwracam przy tym uwagę, że wypadki, o których mowa są prawdopodobnie spowodowane nadmierną prędkością pojazdów. Niewątpliwie problem nie byłby tak wyraźny, gdyby w tym miejscu policja regularnie kontrolowała prędkość. Na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, z kursującą komunikacją miejską, nie mamy zbyt szerokiego wachlarza możliwości wprowadzania fizycznych środków uspokojenia ruchu - dodaje przedstawiciel drogowców.
"Ścieżka rowerowa zatrzyma samochód?"
Obietnice urzędników nie przekonują aktywistów.
- Zgadzamy się z tym, że na szerszej drodze brawura jest większa. Jednak mamy duże wątpliwości co do propozycji ZDM-u. W jaki sposób ścieżka rowerowa może zatrzymać samochód dostawczy, który najpierw miażdży sygnalizator, znaki i słupki, a później wjeżdża w kino? - pyta Stryczyński.
I dodaje: - Projekt z budżetu partycypacyjnego, o którym mówi ZDM, zwyciężył w głosowaniu mieszkańców w 2014 roku. Od czterech lat czekamy na realizację. Pytanie, czy czekać i mamić mieszkańców "ochroną w przyszłości", czy warto wreszcie coś zrobić, żeby uniknąć tragedii.
kz/pm